Miejski radny PO, Marcin Nowak, walczy o cmentarz dla zwierząt. Proponuje lokalizację koło miejskiego schroniska. Ma to być alternatywa dla kremacji ciał naszych pupili, bo ich zakopywanie jest nielegalne. Pogrzeb jednak drogo kosztuje.
- Zakopywać nie wolno, na śmietnik też nie - mówi Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w lubelskim Urzędzie Miasta. Jedyne co wolno, to dostarczyć zwierzę do lecznicy i oddać do utylizacji.
Utylizacją zwierząt zajmuje się klinika przy ul. Stefczyka. Koszt to 4 zł za kilogram ciała. Ale tu kremowane są niemal wyłącznie te zwierzaki, które rozstały się z życiem w lecznicy.
- Ktoś z zewnątrz przyjeżdża może raz w miesiącu albo i rzadziej - przyznaje Tadeusz Zych, szef Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt. - Z tego wniosek, że ludzie nielegalnie zakopują zwierzaki.
Miejski radny PO chce stworzyć jeszcze jedną możliwość: cmentarz dla zwierząt. - Takie grzebowisko mogłoby powstać koło miejskiego schroniska - twierdzi Marcin Nowak i domaga się od prezydenta stworzenia takiego miejsca. - Jeśli nie będzie to możliwe, wtedy trzeba będzie poszukać innego terenu.
- Jeśli to ma być interes, to mogłaby to otworzyć jakaś prywatna firma. Jeśli miałoby na to wykładać pieniądze miasto, to już by wymagało decyzji radnych - mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta.
W Polsce jest już kilka takich cmentarzy, m.in. w Toruniu. - Od stycznia 2008 r. mamy ponad 60 pochówków. Sektor dla psów jest zapełniony, poza tym, jest jeden kotek i jeden kanarek - mówi Dorota Arczyńska z Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Toruniu. - Pochowanie psa lub kota to koszt 250 zł, a kanarka, rybki lub chomika 100 zł - dodaje.
- Te ceny są dla wielu osób zaporowe - przyznaje Krzysztof Iwaszko, który w Rzędzianach koło Białegostoku prowadzi podobny cmentarz. - Wątpię, by na ścianie wschodniej było tym duże zainteresowanie.