Od jutra Cefarm wstrzymuje dostawy leków na kredyt szpitalom w Biłgoraju, Krasnymstawie, Opolu Lubelskim oraz MSWiA w Lublinie. Powodem jest 1,4 mln złotych, które są mu w sumie winne.
- Szpitale z Lubelszczyzny są nam winne w sumie około 4 mln zł - powiedział Bogdan Walko, prezes lubelskiego Cefarmu. - Głównie są to tzw. długi wymagalne, czyli takie, których terminy płatności minęły. To, że szpitale nam nie płacą odbija się na naszej sytuacji finansowej. Musimy zaciągać kredyty, aby zapłacić producentom farmaceutycznym.
Jeszcze miesiąc temu długi szpitali w Cefarmie sięgały 7 mln zł. Prezes Walko zagroził wstrzymaniem dostaw lub skierowaniem spraw do sądu. Niektórzy uregulowali zaległości. Do największych dłużników, którzy nie zapłacili, wysłaliśmy pisma zawiadamiające o wstrzymaniu dostaw na kredyt - powiedział Dziennikowi prezes Walko.
Dziś powinni je znaleźć na swoich biurkach dyrektorzy szpitala MSWiA w Lublinie (500 tys. zł długu), szpitala w Biłgoraju (450 tys. zł), Krasnymstawie (240 tys.), Opolu Lubelskim (230 tys.). Wczoraj o całej sprawie jeszcze nie wiedzieli. - Porozmawiamy, gdy przeczytam pismo - uciął Dariusz Letkiewicz, dyrektor szpitala MSWiA w Lublinie. - Ale na pewno będzie to problem.
- Jesteśmy w stanie płacić gotówką za bieżące zakupy, ale nie mamy funduszy na spłatę długów - powiedział Zbigniew Orzeł, dyrektor SP ZOZ w Opolu Lubelskim. - Gdybym dostał połowę z 1,4 mln potrzebnych na ustawową podwyżkę o 203 złote, to stopniowo poradziłbym sobie także z wierzytelnościami.
Zrealizowanie ustawowej podwyżki jest powodem dla którego szpital w Lubartowie nie zapłacił Cefarmowi 200 tys. Niewykluczone, że będzie kolejnym, któremu odcięte zostaną leki na kredyt. - Musiałem wybierać między lekami a podwyżkami - przyznaje Marek Wójtowicz, dyrektor SP ZOZ w Lubartowie. - Zdecydowałem się na podwyżkę.