Paweł Sz., syn kobiety która niespodziewanie wycofała swe roszczenia wobec Konrada Rękasa, przewodniczącego Sejmiku Województwa Lubelskiego oskarżonego o zdemolowanie jej auta, pracuje od poniedziałku w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie. Czy to cena za wspaniałomyślność kobiety? Rękas zaprzecza.
Wczoraj rozmawialiśmy z Pawłem Sz.
• Od kiedy pracuje pan w Urzędzie Marszałkowskim?
- Nie pamiętam.
• Ale chyba od niedawna, bo na drzwiach pana pokoju nie ma jeszcze wizytówki z pana nazwiskiem?
- Proszę się zwrócić w tej sprawie do rzecznika prasowego.
• Czy pana zatrudnienie to przysługa za wycofanie się przez pana matkę z roszczeń wobec Konrada Rękasa?
- Nie odpowiem na żadne pytanie - odparł i powtórzył formułkę o rzeczniku prasowym.
Ale także rzecznik miał niewiele do powiedzenia. - Proszę się wstrzymać z pytaniami, gdy do Lublina wróci marszałek Makarewicz. A marszałek, który jest jednocześnie pracodawcą w UM, był na konwencie w Arłamowie i dopiero w piątek będzie w pracy.
Joanna Sz., która dziś w sądzie spotka się na rozprawie z Konradem Rękasem, mówi, że zatrudnienie jej syna w urzędzie nie ma żadnego związku z wycofaniem się przez nią z roszczeń. - Nie mieszkam z synem i nie rozmawiałam z nim na ten temat. Jego zatrudnienie w urzędzie to czysty zbieg okoliczności - tłumaczy kobieta.
- A dlaczego zdecydowała się pani wycofać z roszczeń? - pytamy.
- Uznałam, że pan Rękas to młody człowiek. Gdyby został skazany, to ta sprawa mogłaby przekreślić mu życie. Dzwonił do mnie jakieś dwa tygodnie temu, przeprosił za incydent i wyrównał straty. Przyjęłam przeprosiny.
K. Rękas miał zdemolować samochód Joanny Sz. przed rokiem na parkingu przed hotelem przy ul. Przyjaźni w Lublinie. Był wówczas dziennikarzem chełmskiego tygodnika. Został oskarżony o to, że podszedł do auta i zerwał z przedniej i tylnej szyby wycieraczki oraz wyrwał antenę. Kopnął też w kołpak, który popękał. Szkody oszacowano na prawie 950 zł.
Auto należało do Joanny Sz., matki Pawła Sz. Pod koniec ubiegłego tygodnia kobieta złożyła do sądu oświadczenie, że wycofuje swoje roszczenia i wnosi o umorzenie postępowania.
W razie skazania Rękas straciłby mandat radnego wojewódzkiego. Umorzenie postępowania nie pociąga za sobą takich konsekwencji.