16-letnia dziewczyna połknęła kawałki żyletek i wylądowała na chirurgii w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie. Chciała się zabić. – Zrobiła to po raz kolejny – mówi prof. Jerzy Osemlak, kierownik Kliniki Chirurgii i Traumatologii DSK.
W weekend dziewczyna wyszła ze szpitala. Lekarze znaleźli na jej łóżku pozostawiony rysunek: grób, kościół, wiszącą na gałęzi kobietę, napisy „nie chce mi się żyć”, „zabiję się”, „chcę się uwolnić od wszystkich”.
Depresja dotyka 15–25 proc. społeczeństwa. Choruje coraz więcej z nas. W tym coraz więcej młodzieży. Oddział dla dzieci i młodzieży szpitala w Abramowicach jest pełny. – Chorują coraz młodsi – przyznaje dr Marek Domański, psychiatra ze szpitala w Abramowicach. – Są nawet kilkuletnie dzieci. Depresją reagują na problemy w szkole lub w domu.
Choroba objawia się złym nastrojem, spadkiem aktywności życiowej. Ogranicza życie codzienne, rodzinne i zawodowe. – Są dwie jej przyczyny – mówi doktor Domański. – To może być skłonność, np. rodzinna, do zachorowania, a także związana z życiem czy przemianami cywilizacyjnymi.
Nieleczona depresja kończy się próbami samobójczymi. Takie podejmuje jedna czwarta chorych. Około stu samobójców miesięcznie ratują toksykolodzy szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. – Najczęściej są po lekach i alkoholu – mówi dr Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator oddziału toksykologii. – Większość to osoby do 30 roku życia.
Zdaniem policji depresja jest jedną z przyczyn zaginięć. – Takie osoby mają wszystkiego dość i znikają – mówi Renata Laszczka-Rusek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Rodziny zawiadamiają nas. Mówią, że ich bliski brał leki przeciwdepresyjne. My wszczynamy poszukiwania. Ostatnio dostaliśmy zgłoszenie o zaginięciu chłopaka. Znaleźliśmy go z podciętymi żyłami na działkach.