Już w kwietniu będzie można wezwać ambulans do psów, kotów lub innych zwierzaków chorych lub rannych w wypadkach. 527-99-90 - to numer pogotowia dla zwierząt. Jego działalność opłacą sponsorzy.
Samochód pogotowia prezentuje się nie gorzej niż szpitalna karetka. Ma sprzęt do udzielania pierwszej pomocy, tlen, defibrylator. Dla lekarzy uszyto specjalne odblaskowe kombinezony.
Pogotowie przyjmie wszystkie zlecenia. Na razie będzie pracowało tylko w dzień i tylko na terenie Lublina. Karetka przyjedzie na każde wezwanie do zwierząt poszkodowanych w wypadkach, chorych i bezdomnych.
- Ludzie nie interweniowali w sprawie potrąconych przez samochody psów, bo zawsze był problem, kto zapłaci za leczenie. Teraz sytuacja się zmieni - mówi Bryzek.
Po lekarza można będzie też zadzwonić, gdy nagle zachoruje nam pies czy kot. Ale za taką usługę trzeba będzie zapłacić.
Pogotowie dla zwierząt to pomysł lekarzy weterynarii, którzy zawiązali Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt Poszkodowanych w Wypadkach i w Wyniku Przemocy Ludzkiej. Oni też zainicjowali akcję sterylizacji bezdomnych kotów. Zgromadzili już fundusze na przeprowadzenie dwustu takich zabiegów. O takiej akcji myśli też miasto.
- Prowadzimy rozmowy ze sponsorami, którzy mogliby zapłacić za sterylizację - mówi Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie. - Bo w tym roku w budżecie nie ma na to środków. Może w przyszłym. Teraz zajęliśmy się zwierzętami dzikimi.
Sytuacja z jesieni ub. roku, kiedy przez kilka godzin nikt nie potrafił zająć się rannym łosiem, ma się już nie powtórzyć. Lubelscy policjanci, strażnicy miejscy, strażacy, a także lekarze weterynarii z trzech lubelskich klinik przeszli już odpowiednie szkolenia, jak obchodzić się z rannymi dzikimi zwierzętami. Koszty opieki pokryje miasto. Odpowiednie umowy zostały już podpisane.