Helena Pietraszkiewicz poszłaby na ugodę gdyby Sławomir Janicki opublikował w prasie oświadczenie z przeprosinami. Janicki uważa, że to warunek nie do przyjęcia. Wczorajsza rozprawa pojednawcza zakończyła się fiaskiem. Będą się procesować.
Zaraz po wejściu na salę rozpraw adwokat Heleny Pietraszkiewicz wniósł, żeby proces był jawny. Dzięki temu rozprawa nie została utajniona. Zwykle procesy dotyczące zniesławienia toczą się za drzwiami zamkniętymi.
– Sąd wzywa strony do pojednania – powiedział przewodniczący składu orzekającego.
– Ze strony pana Janickiego padły złe słowa. Ale widzimy możliwość pogodzenia się jeśli w trzech lubelskich dziennikach złoży oświadczenie z przeprosinami za wypowiedz, która padła na jego konferencji prasowej oraz wpłaci 5 tys. zł na rzecz lubelskiego hospicjum pomocy dzieciom – mówił mecenas Mirosław Kuchnicki, prawnik Pietraszkiewicz.
– Pan Janicki nie czuje się winny, ale chce ugodowego zakończenia sprawy. Uważa, że ona nic dobrego dla obu stron nie przyniesie –odpowiedziała jego obrońca mecenas Seweryna Sajna. – Takie warunki są jednak nie do zaakceptowania.
Sąd zarządził kilkuminutową przerwę licząc, że być może obie strony dogadają się na sądowym korytarzu. Negocjacje nic jednak nie przyniosły.
– Chodzi nam o opublikowanie oświadczenia w prasie – upierał się adwokat oskarżycielki. – Z tego nie zrezygnujemy. Sformułowanie „trefne dokumenty”, które wypowiedział pan Janicki słyszałem ostatnio na filmach takich jak „Kryminalnaja Rossija”.
Publikację oświadczenia Janicki uznał za warunek nie do przyjęcia. Sąd wyznaczył więc następny termin rozprawy na początek stycznia. Wówczas ruszy postępowanie dowodowe.
Prawdopodobnie na tym spór sądowy się nie skończy. Janicki zapowiada wniesienie do sądu własnego aktu oskarżenia przeciw Pietraszkiewicz za sformułowania, których użyła wobec niego.