Bogdan Hruzewicz postawił wczoraj tarota. Karty powiedziały mu, że nikt dzisiaj nie zgarnie 35 milionów złotych.
- Kumulacja sięgnie 50 milionów złotych! - mówi Bogdan Hruzewicz, stawiając tarota. Jego zdaniem, wygrana padnie dopiero w kolejnych losowaniach, w czwartek lub sobotę. - Zgarnie ją kobieta z północno-zachodniej Polski. W grę wchodzi Szczecin, Koszalin, Zielona Góra. Szóstek jednak może być kilka.
Hruzewicz, wbrew temu co mówią karty, też zagra. - Metodą na chybił trafił, za dwa złote - deklaruje. - Ludzie w tych dniach oszaleją na punkcie Dużego Lotka. I o to Totalizatorowi Sportowemu chodzi.
Tymczasem w kolekturach trwa ożywiony ruch. - Najciężej będzie jutro. Na pewno do kolektur ustawią się kolejki - mówiła wczoraj Elżbieta Iwaniak z kolektury nr 96 przy ulicy Lubartowskiej w Lublinie. - Ludzie wykupują zwykle dwa, trzy zakłady. Zdarzają się jednak i bogaci gracze. Najwyższy dzisiejszy zakład został wykupiony za 420 złotych.
- Szczęściu trzeba dać szansę - mówi Krzysztof Rogalski z Elbląga, który w naszym regionie spędza wakacje. - Trochę mnie martwi ta wróżba. Trzeba jednak próbować.
Sławni lublinianie nie mają zamiaru przepuścić szansy wygrania 35 milionów złotych. - Proszę, aby nikt nie szedł do kolektur. Wtedy wzrosną moje szanse. Numery, które typuję to: 1, 2, 3, 4, 5 i 7. Tylko proszę, aby nikt ich nie powielał - mówi Marcin Wójcik z lubelskiego kabaretu Ani Mru-Mru.
- Dzisiaj będziemy pracować do oporu, to jest do godz. 21.53. Potem następuje blokada i nie można zawierać zakładów - kończy E. Iwaniak.
Nie wszyscy jednak chcą tej fortuny. - Ja tam nie będę grać. Chcę spokojnie żyć - dodaje Tadeusz, który wzbraniał się przed wejściem do kolektury.