Aż osiem lat zajęło Sądowi Rejonowemu w Lublinie dojście do wniosku, że Jerzy P., były naczelnik wydziału kryminalnego w komisariacie w Lublinie, powinien zostać uniewinniony. Ale sprawa może jeszcze mieć swój dalszy ciąg – prokuratura prawdopodobnie odwoła się od wyroku.
Według prokuratorów, funkcjonariusz miał wziąć kilkanaście łapówek, w sumie blisko 6 tys. zł. Domagał się też kolejnych 5 tys. zł. Prokuratura informowała, że zażądał pieniędzy od agencji, która zapłaciła mu już haracz. Jej właściciel poskarżył się policji. Właśnie od tego zaczęły się kłopoty policjanta.
Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Rejonowego w Lublinie w październiku 1997 roku. Proces ruszył po dwóch miesiącach. Już na jego początku sędzia uznał, że będzie się toczył za drzwiami zamkniętymi. Zmieniali się sędziowie, którzy prowadzili sprawę. Trudno było ściągnąć na rozprawy świadków, zwłaszcza pracownice agencji towarzyskich. Wyrok zapadł dopiero w tym miesiącu. To jednak nie kończy sprawy, bo prokuratura może jeszcze złożyć odwołanie.
Proces Jerzego P. należał do najdłuższych, które toczyły się w lubelskim Sądzie Rejonowym. Przez tyle lat nie zapadł nawet wyrok w sądzie pierwszej instancji. (er)