Zabawki są coraz lepiej oznakowane. Najwięcej zastrzeżeń jest do tych produkowanych dla najmniejszych dzieci. W naszym mieście działa jedyne w Polsce Specjalistyczne Laboratorium Badania Zabawek. Od lipca zaczyna rozciągać misie i miażdżyć grzechotki w nowej, większej siedzibie na Bursakach.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Dla laika wizyta w takim laboratorium to atrakcja. No i pojawia się zazdrość, bo tylko pięć osób w Polsce ma taką fajną pracę. Zrzucają samolocik z przepisowej wysokości sprawdzając czy się nie psuje i nie odrywają się od niego ostre lub małe elementy. Albo obciążają misia montując mu 7-kilogramowy ciężarek i podnoszą go za metalowy uchwyt sprawdzając czy szwy pluszaka wytrzymują. No i kto by nie chciał zawodowo strzelać z kolorowych plastikowych pistoletów sprawdzając… energię kinetyczną pocisku.
– A tu mamy manekin, który sprawdza czy nosidełka dla dzieci spełniają normy. Manekin imituje ruch człowieka, który robi krok. Szelki obciążonego nosidełka, ich mocowanie, zapięcia muszą wytrzymać 50 tysięcy takich laboratoryjnych kroków – mówi Anna Kozak, dyrektor Specjalistycznego Laboratorium Badania Zabawek w którym oprócz zabawek badane są też artykuły dla dzieci – wózki, rowerki czy sprzęt do picia czyli butelki.
I przyznaje z uśmiechem, że media przypominają sobie o laboratorium albo z okazji Dnia Dziecka albo Gwiazdki. Częściej Gwiazdki.
W 200 metrowej sali stoją robione specjalnie na potrzeby laboratorium kolejne urządzania badawcze. To duże udogodnienie dla pracowników, bo w poprzedniej siedzibie na Kalinowszczyźnie było ciasno i wiele przyrządów trzeba było rozkładać do badań i chować.
Nowością jest spektrometr, który będzie używany do oznaczania migracji pierwiastków z materiałów zabawek. Chodzi o to by materiały z których zrobione są samochodziki, klocki czy grzechotki nie zawierały szkodliwych dla zdrowia pierwiastków. Laboratorium prowadziło takie badania wcześniej ale teraz, dzięki nowoczesnemu urządzeniu, wyniki będą szybciej.
– Norma musi przewidzieć zachowanie dziecka. Na przykład wózek dla lalek, który ma siedzisko szersze niż 14 cm musi wytrzymać obciążenie 50 kilogramów. Bo norma zakłada, że do takie wózka wsiądzie samo dziecko a nie tylko lalka czy miś. I zazwyczaj tak się dzieje – tłumaczy dyrektor Kozak i dodaje, że przepisy ciągle gonią życie, a właściwie pomysły producentów zabawek. – Mamy częste nowelizacje norm, bo na przykład kiedyś drony w ogóle nie istniały, teraz są coraz popularniejsze. Podobnie jak pojawiły się trampoliny.
Rocznie lubelska placówka, która jest jednym z kilku laboratoriów Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów bada 400 próbek, które przyjeżdżają tu z całej Polski. Robi to na potrzeby UOKiK i Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowych – Nasi pracownicy szkolą też inspektorów WI IH, którzy kontrolują sklepy i hurtownie. To oni przysyłają nam próbki do badań. Dobrze, żeby wiedzieli co robimy i jak pracujemy – dodaje dyrektor Kozak.
>>>