Banda zabójców staruszek z Rejowca Fabrycznego skazana. Prokuratura nie wyklucza, że mają na sumieniu jeszcze mord w Krasnymstawie
Grupa Edwarda S. w okrucieństwie dorównywała gangowi "Ciola”. Sąd nie miał wątpliwości, że jej ofiarą - 15 sierpnia 1999 - padła mieszkająca samotnie 88-letnia Stanisława W. Została ponad 30 razy ugodzona nożem. Oprawcy po torturach zrabowali jej trzy tysiące złotych. W mordze brała udział cała czwórka: Edward S., który zadawał ciosy nożem i Ireneusz L., Andrzej L. oraz Krzysztof P. Tydzień potem zginęła mieszkająca przy tej samej ulicy Wanda C. Tym razem Andrzej L. stał na czatach. Oprawcy bijąc ofiarę połamali pałkę w najgrubszym miejscu. Tu również najagresywniejszy był Edward S. Nie udało się ustalić co zabrali. Napadł przeżył Kazimierz K. z Lechówki pod Krasnymstawem, który 21 sierpnia 1999 został pobity do nieprzytomności. Stracił 3,5 tys. zł. Rozpoznał, że napadł go Edward S. Mordercy pomiędzy kolejnymi zbrodniami urządzali sobie libacje. Napadać szli, gdy zaczynało brakować pieniędzy na wódkę. Ireneusz L., Krzysztof P. oraz Andrzej L. mieszkali w Rejowcu i znali wcześniej swoje ofiary.
Na trop morderców policję naprowadził świadek incognito. Potem policja dotarła do Krystyny W., przyjaciółki Edwarda S. Kobieta dokładnie opisała jak doszło do każdego z mordów, bo mężczyźni zabierali ją ze sobą na napady. Została skazana za to, że nie udzieliła pomocy staruszkom i nie zawiadomiła policji o morderstwach. Podczas wczorajszego uzasadniania wyroku sąd tłumaczył, że jej zeznania zgadzają się z pozostałymi dowodami, m.in. ze śladami zapachowymi, które mordercy zostawili na poszczególnych narzędziach zbrodni.
Żaden z oskarżonych nie przyznawał się do zabójstw. Andrzej L. usiłował stworzyć sobie alibi, tłumacząc, że w tym czasie był u kobiety, która jednak tego nie potwierdzała. W jego mieszkaniu znaleziono dokumenty zabrane jednej z ofiar. Mężczyzna tłumaczył, że podrzuciła mu je policja.
Edward S., który został uznany za mózg i motor bandy, o przedterminowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać po odsiedzeniu 30 lat, a nie jak przy "zwykłym” dożywociu po 25 latach. Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny. Chełmska prokuratura nie wyklucza, że banda z Rejowca ma na sumieniu jeszcze jedno morderstwo - staruszki z Krasnegostawu, którą zabito w podobnych okolicznościach jak kobiety z Rejowca.