Kilkunastu bandytów napadło wczoraj w nocy na trójkę studentów. 21-letni Radek nie przeżył katowania. Zmarł na rękach kolegi. Policja zatrzymała dziesięciu dresiarzy podejrzewanych o mord.
- "Macie szlugi? Może dymu szukacie?” - usłyszeli zaczepkę. Kamil usiłował załagodzić sytuację, chciał porozmawiać z dresiarzami. - Tylko jeden z nich był agresywny - mówi. - Sądziłem, że nas puszczą.
Nagle jeden z bandytów zamierzył się trzymaną w dłoni kostką brukową. Chciał rzucić w głowę Bartka, trzeciego z napadniętych studentów. - Zdążyłem chwycić go za rękę - relacjonuje Kamil. - Bartek dostał kamieniem w plecy. Krzyknąłem: Uciekajmy!
Nie zdążyli. Z pobliskich zarośli wybiegli kolejni napastnicy. Zaatakowali studentów. Bartkowi udało się uciec. Radka i Kamila dopadli po kilkunastu metrach.
- Dostałem w głowę - mówi Kamil. - Kiedy upadłem, zaczęli mnie kopać. Kątem oka zobaczyłem, że katują leżącego Radka. Potem odeszli.
Skatowany Kamil nie mógł wstać. Doczołgał się do leżącego kolegi. - Przewróciłem go na bok. Żył, ale strasznie oddychał. Wyciągnąłem telefon, wybrałem numer policji. Okazało się jednak, że zrobił to już Bartek, który zadzwonił też na pogotowie.
Wzywanie o pomoc usłyszeli bandyci. Wrócili. - Dobiegli do umierającego Radka. Znów kopali go w głowę - twierdzi Kamil. Lekarz pogotowia nie mógł już pomóc Radkowi. Zmarły miał 21 lat, pochodził z Łukowa. Studiował na I roku ochrony środowiska Akademii Rolniczej w Lublinie.
Po dwóch godzinach policja zatrzymała dziesięć osób. Kamil i Bartek rozpoznali trzech z nich. - Zatrzymani mają od 18 do 21 lat, byli pod wpływem alkoholu - mieli od 0,5 do 1,5 promila alkoholu we krwi - mówi nadkomisarz Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Ujęliśmy ich w pobliżu "Pekinu” (wieżowiec przy ul. Głębokiej - dopisek redakcji), gdzie pili piwo. To dresiarze z LSM.
Wczoraj trwały przesłuchania bandytów. W komendzie siedzieli skruszeni, ze łzami w oczach. •