do rektora Akademii Medycznej, któremu szpital podlega, o przyznanie dyrektorowi Jerzemu Szareckiemu nagrody w wysokości trzykrotnego wynagrodzenia.
- To nagroda za dobrą
pracę w ubiegłym roku - wyjaśnia Andrzej Niedzielski, przewodniczący Rady Społecznej DSK.
- Rektor jeszcze wniosku nie rozpatrzył - przekazał nam wczoraj Włodzimierz Matysiak, rzecznik prasowy AM w Lublinie.
Wysokością nagrody
dla dyrektora DSK są oburzone związki
zawodowe lekarzy oraz anestezjologów.
- Nagrody w tej wysokości są nie do przyjęcia - uważa Tomasz Broda, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w DSK. - Gdyby były wliczone do stałego uposażenia, to w porządku. Albo gdybyśmy dostali trzykrotność pensji, tak jak dyrektor. A tak to mydlenie oczu.
- Dyrektor jest dobrym menedżerem, ale na sukces pracowaliśmy wszyscy. Takie nagrody to unik przed planowaną podwyżką płac o 4,1 procent - dodaje dr Jacek Krysa, przewodniczący Związku Zawodowego Anestezjologów. - Pieniądze na nagrody pochodzą z tej samej puli, co na podwyżki. Wypłacenie nagród oznacza, że podwyżki będą niższe. A ja wolę co miesiąc większe pieniądze niż 100 złotych na święta.
- Podwyżka płac oznacza, że jeden dostanie 80 zł, inny 40 zł - broni się Jerzy Szarecki, dyr. DSK. - A nagrody są takie same dla portiera i dla lekarza. Z pięciu związków zawodowych tylko dwa się nie godzą. Trzy, które skupiają trzy czwarte załogi, chcą wziąć nagrody.
Od dłuższego już czasu lekarze szpitalni protestują przeciw płacowym dysproporcjom. - Mamy takie same obowiązki, jak koledzy opłacani przez AM, a jednak zarabiamy trzy razy mniej - dodają Broda i Krysa. - Aby wyrównać płace, rocznie potrzeba 1,5 mln zł. Na taki szpital, jak nasz, to niedużo.