W piątek przed godz. 19 alarmy pożarowe postawiły na nogi pracowników i klientów Centrum Handlowego Lublin Plaza przy ul. Lipowej.
Pracownicy sklepów w pośpiechu wypraszali klientów i zamykali. Wyłączone zostały ruchome schody i windy. W ciągu kilku minut na zewnątrz znaleźli się wszyscy klienci i większość pracowników Plazy.
Niektórzy wychodzili z talerzami z jedzeniem, inni - jak klientka salonu fryzjerskiego - z folią aluminiową i farbą na włosach. Już na zewnątrz fryzjerzy poradzili jej, by natychmiast pojechała do domu i zmyła farbę. Kobieta pobiegła na postój taksówek.
Alarm w Centrum Plaza Lublin. Realizacja: Agnieszka Mazuś
Po kilkunastu minutach alarm odwołano. Wszyscy mogli wrócić do środka. Z megafonu popłynęły przeprosiny na fałszywy alarm.
-- Czujniki przeciwpożarowe w którymś miejscu budynku zareagowały na zbyt dużą ilość ciepła. Alarm włączył się automatycznie - tłumaczył ochroniarz ludziom, którzy ponownie wchodzili do centrum.
Przy wejściu głównym można natknąć się na plastikowe wiadra. Kapie do nich woda, która wypływa z przewodów wentylacyjnych.
Powodem ewakuacji był najprawdopodobniej deszcz. Powtórzyła się sytuacja sprzed roku kiedy ulewa opóźniła rozpoczęcie działalności centrum handlowego. Deszcz zalał wtedy wentylatory, a następnie cały budynek.
(am)