Agnieszka F. stwierdziła, że organizatorem mistyfikacji był adwokat Mirosław K., znany m.in. z reprezentowania wpływowych działaczy PiS.
Prowokacja się udała. Lekarz ma teraz proces za przyjęcie łapówki. Ale zarzuty mają też intryganci. Zajmują się nimi śledczy z Suwałk. Mają też bezstronnie ocenić, jaką rolę w intrydze odegrał mecenas Mirosław K.
Agnieszka F. na wczorajszym procesie doktora szczegółowo opowiadała o zastawianiu na niego pułapki. Ujawniła, że posługiwała się ukrytym dyktafonem i pytała, ile ma zapłacić za leczenie "dziadka”. Lekarz reagował jednak tylko słowami "dobrze, dobrze”.
Dlaczego kobieta wzięła udział w prowokacji? - Od Mariusza W. usłyszałam, że naszym zleceniodawcą jest mecenas Mirosław K., który chciał coś mieć na doktora - stwierdziła. - Adwokat rozwodzi się ze swoją żoną, która ma romans z tym lekarzem.
Przed sądem kobieta wyjawiła, że mecenas dał 500 na łapówkę dla lekarza. - A gdy wszystko się udało, mecenas i Mariusz wpadli sobie w objęcia i przybili piątkę - zeznała. Mimo że wcześniej o roli mecenasa nawet nie wspomniała.
- Mecenas ma znajomości i myślałam, że nikt mi nie uwierzy - powiedziała ze łzami w oczach. I dodawała: - Boję się, bo w połowie stycznia przyszło do mnie dwóch mężczyzny i kazali żebym wycofała zeznania.
Adwokat Mirosław K. sugeruje, że dziewczyna została przekupiona albo jest pod wpływem narkotyków. - Po dwóch latach przypomniała sobie takie szczegóły. Sama ma postawione zarzuty i chce się w ten sposób bronić - odpiera mecenas.
Zeznania kobiety są częściowo zgodne z relacją dziennikarza Polsatu. Zapamiętała, że tuż przed wręczeniem łapówki, pojawił się jakiś mecenas. Rozpoznał na zdjęciu Mirosława K. Jego postać została też uchwycona przez ukrytą kamerę, którą przywieźli dziennikarze Polsatu.
- Na ten temat nie będę się wypowiadał - stwierdził mecenas.