Prof. Waldemar Paruch został członkiem Rady Polskiej Fundacji Narodowej, która zasłynęła kampanią medialną „Sprawiedliwe Sądy”. Reprezentuje w niej Grupę Azoty. Spółka Skarbu Państwa nie zdradza, ile związany z Prawem i Sprawiedliwością wykładowca UMCS zarabia w ramach umowy cywilno-prawnej.
Politolog w przeszłości bezskutecznie ubiegał się z ramienia PiS o mandat posła i europosła. W wyborach parlamentarnych w 2011 roku startował z drugiego miejsca na liście w Krośnie, ale z zaledwie 1019 głosami zajął 20. miejsce na 22 kandydatów. W 2014 roku otwierał lubelską listę w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale mimo wsparcia udzielonego mu przez Jarosława Kaczyńskiego, przegrał z prof. Mirosławem Piotrowskim, który nie jest członkiem PiS, ale ma silne poparcie o. Tadeusza Rydzyka.
Mimo porażek wyborczych prof. Paruch ma mocną pozycję w centrali Prawa i Sprawiedliwości przy Nowogrodzkiej w Warszawie. Jest doradcą marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, redaktorem naczelnym „Przeglądu Sejmowego” oraz członkiem Rady Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS).
Jak się okazuje, niedawno został także członkiem Rady Polskiej Fundacji Narodowej. Jest w niej przedstawicielem Grupy Azoty. W poniedziałek informację o tym na Twitterze zamieścił dziennikarz Jan Kunert. W internecie zawrzało, pojawiły się m.in. komentarze sugerujące, że wykładowca dostał posadę w największym polskim koncernie chemicznym.
– Nie pracuję na etacie w Grupie Azoty, ani w żadnej z pięciu kontrolowanych przez nią spółek. Jestem jej reprezentantem w radzie – mówi nam prof. Paruch. Pytany o to, czy za wykonywanie swoich obowiązków pobiera wynagrodzenie, odsyła nas do władz spółki.
– Prof. Waldemar Paruch nie jest pracownikiem Grupy Azoty SA. Reprezentuje Grupę w Radzie PFN na podstawie umowy cywilno-prawnej – potwierdza Artur Dziekański, rzecznik prasowy Grupy Azoty. Nie informuje jednak o wysokości zarobków politologa, gdyż spółka „co do zasady nie udziela informacji o zapisach umów objętych poufnością”.
Finansowana przez spółki Skarbu Państwa Polska Fundacja Narodowa została powołana w ubiegłym roku m.in. w celu promowania wizerunku Polski za granicą. Kilka miesięcy temu było o niej głośno za sprawą kontrowersyjnej kampanii „Sprawiedliwe Sądy”, która miała przekonać Polaków do wprowadzanych przez PiS zmian w sądownictwie. Jej koszt był szacowany na 19 mln zł.
Jednym ze sztandarowych przykładów rzekomej patologii w polskim wymiarze sprawiedliwości miała być – według PFN – sprawa grzywny dla 67-letniej kobiety z Legnicy za zjedzenie w sklepie batonika za 69 groszy. Zareagował Sąd Najwyższy, który na swoim profilu na Facebooku poinformował, że „67-letnia legniczanka została skazana nie za zjedzenie batonika, ale za niezgłoszenie tego faktu przy sklepowej kasie”. SN poinformował też o wysokości grzywny, którą wymierzono kobiecie – było to 20 zł.