Lubelskie korporacje taksówkowe wprowadzają system monitorowania swoich samochodów przez GPS. Dzięki temu zawsze wiadomo, gdzie znajduje się dana taksówka, a w razie reklamacji można odtworzyć trasę.
Dzięki systemowi GPS dyspozytorzy znają dokładną lokalizację wszystkich taksówek i wiedzą, którego kierowcę wysłać do klienta. A taksówkarz ma w swoim samochodzie tzw. smartfon, za pomocą którego łączy się z dyspozytornią. Wszystkie zlecenia pojawiają się na jego wyświetlaczu w formie tekstowej. Nie potrzebuje więc tradycyjnego radia.
– Zaczynając pracę zawsze musiałam pytać dyspozytorkę, ile taksówek znajduje się w poszczególnych dzielnicach – mówi Grażyna Wójcik, kierowca z Radio Taxi Eska. – Teraz widzę na terminalu tabelę i nie muszę się ustawiać na drugiego albo trzeciego, tylko jadę tam, gdzie nikogo nie ma.
Wszystkie przejazdy są nie tylko śledzone, ale i rejestrowane w systemie. Kiedy klient zgłasza reklamację, łatwo sprawdzić, czy jego pretensje są uzasadnione. – Przy każdym zleceniu można określić godzinę przyjęcia zamówienia, miejsce podstawienia taksówki oraz z dokładnością do dwóch metrów monitorować trasę przejazdu samochodu – tłumaczy Pleszkun.
System zwiększa też bezpieczeństwo kierowców. – Wystarczy nacisnąć jeden przycisk alarmowy na terminalu. Dyspozytorka od razu wie, że coś się stało i widzi, gdzie znajduje się samochód – dodaje Wójcik.
Niedługo taki system pojawi się też w Radio Taxi Czwórki. – Na pewno ułatwi nam to pracę i przyspieszy dojazd do klienta – mówi Zbigniew Kiciński, prezes korporacji.
Nie wszyscy taksówkarze widzą jednak potrzebę wprowadzania takich zmian. – Chcieliśmy to zrobić, ale wszyscy kierowcy byli chętni – mówi Paulina Żukiewicz, prezes Radio Taxi MPT. – Wszystko ma swoje plusy i minusy. Słyszałam, że ten system może się zawieszać, a tradycyjna radiostacja nie zawiesza się nigdy – dodaje.
Niektóre korporacje wprowadziły więc system, który pozwala na tekstowe przekazywanie zleceń taksówkarzom, ale nie ma w nim opcji śledzenia ruchu samochodów.