Kilka minut przed godz. 24 w sobotę w studiu telewizyjnym siedziała trójka finalistów programu. W swoim ostatnim słowie całe jury programu stwierdziło: idolem musi być Krzysiek Zalewski! Tego samego chciała zdecydowana większość telewidzów.
Całe jury było zgodne.
- Ty naprawdę potrafisz śpiewać. Podziwiam cię! - słowa Elżbiety Zapendowskiej z trudem przebijały się przez prawdziwą ścianę wrzasku, jaką zgotowali nowemu idolowi kibice z Lublina.
- Mieszkam na pl. Unii Lubelskiej - przyznał się juror Robert Leszczyński. - I dalej chcę tam mieszkać. Wygraj ten program... Tydzień temu Leszczyński prosił, by używać nie tylko komórek do wysyłania SMS, ale i szarych komórek - do wyboru najlepszego finalisty. Posłuchało go ponad pół miliona osób. Krzysztof Zalewski zdobył 51 proc. z miliona oddanych głosów.
Sobotni finał w warszawskim studiu telewizyjnym rozpoczął się o godz. 19. Wtedy obsługa zaczęła wpuszczać publiczność, dokładnie wskazując, gdzie kto ma siedzieć. Na pół godziny przed wejściem na antenę wszystkim zaserwowano "przyspieszony kurs klakierstwa”.
- Podnoszę kartkę do góry: krzyczycie i bijecie brawa - tłumaczył Tomasz Szymszajner. - A dziewczyny piszczą. Kartka w dół: robicie wielkie buuu! I jeszcze jedno: błagam, niech nikt nie chwyta się wysięgnika z kamerą. Kiedyś jeden gość się chwycił i pojechał za daleko. I cicho tam, "Zalewy”, bo przez was nikt mnie nie słyszy!
Znajomi Krzyśka byli na widowni najgłośniejsi.
- Jego piosenki są na najwyższym poziomie. Jest po prostu bezkonkurencyjny - komentowali dobitnie Marek Gągola i Leszek Jahołkowski.
- Trzy minuty do wejścia na antenę. Pełna koncentracja. Operatorzy na słuchawki, wyłączyć światła robocze. Wchodzi jury - dysponuje Szymszajner.
Wreszcie są. Finaliści wbiegają na scenę. Publiczności wcale nie trzeba zagrzewać do dopingu. Krzysiek śpiewa jako drugi. Jego "Jeremy” Pearl Jam powala wszystkich.
- Czułem, że naprawdę biło mi serce - to Kuba Wojewódzki. Przerywa mu Leszczyński: - Nie przeszkadzaj, bo właśnie wysyłam SMS na Zalewa...
W drugiej części programu wszyscy śpiewają ten sam utwór "Czy”, do którego słowa napisał Krzysiek. - Byłeś świetny - kwituje występ Jacek Cygan.
O godz. 21.30 kończy się finał. Teraz wszyscy czekają na wyniki, które będą ogłoszone przed północą. Krzysiek udziela wywiadów, pozuje do zdjęć i rozdaje setki autografów.
- Fajnie, że to już koniec, chociaż już zaczynam tęsknić za tym programem. Czy wygram? Nie jestem fenomenalnym wokalistą, muszę jeszcze długo nad tym pracować. Ale zwycięstwo na pewno mnie ucieszy. To jednak będzie wielka odpowiedzialność być Idolem.
O 23.40 wszyscy wracają na swoje miejsce. Rozpoczyna się ostatnia część Idola: ogłoszenie wyników. Jeszcze tylko podsumowanie jury.
- Myślenie to nie jest dobra cecha Polaków, a Krzysiek myśli - mówi E. Zapendowska. Wojewódzki dodaje: - Tylko Zalew będzie prawdziwym Idolem. Inni mogą być tylko laureatami tego programu.
Prowadzący ogłasza wreszcie wyniki. Pierwsze miejsce Krzysztof Zalewski!!!
- Dzięki! Wielkie dzięki! Warsztatowo sporo mi jeszcze brakuje, ale specjalnie dla was się postaram! - zapewnia idol z Lublina.
Widownia szaleje. Cały Lublin też. Bo w końcu to jest nasz Idol!
Kibicowali Krzyśkowi
- Nie znam się za bardzo na heavy metalu, ale to, co zaprezentował i jak zaprezentował Zalewski w "Idolu”, mnie przekonało. Głosowałem na niego, bo podobało mi się jego śpiewanie i postawa, cenię ludzi nie zmanierowanych. Cieszę się bardzo z jego sukcesu także dlatego że jest dobrym ambasadorem Lublina.
Jan Kondrak, pieśniarz, poeta, kompozytor
- Kiedy usłyszałem jego wykonanie piosenki Pearl Jam "Jeremy”, wiedziałem, że wygra. Zrobił ten trudny utwór po swojemu, bardzo szlachetnie i zarazem chwytliwie. Jak artysta pełną gębą. To nie będzie idol malowany: to inteligentny chłopak, wszechstronnie utalentowany muzyk, a przy tym bardzo medialna postać, do której się klei oko i do której skłania się ucho.