Nad Lubelszczyznę znów nadciągają ulewy. Jeszcze większe niż w minionym tygodniu. Meteorolodzy ostrzegają, że może spaść nawet 160 litrów wody na metr kwadratowy.
Od wczoraj w Lublinie trwają przygotowania do obrony przed skutkami ulewy. - Rozwieźliśmy ponad tysiąc worków z piaskiem - powiedział nam po południu Ryszard Starko, rzecznik lubelskich strażaków. Z worków powstały tymczasowe zabezpieczenia w miejscach, gdzie w ubiegłym tygodniu woda wdarła się do zabudowań. Najwięcej przy zaniedbanej rzeczce Czerniejówce.
Lublinianie, którym woda zalała domy, dostają talony na posiłki w barach Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Sztab kryzysowy obiecuje, że dostarczy potrzebującym elektryczne osuszacze do zalanych domów, koce, materace, śpiwory. Należy dzwonić na numer tel. 986.
Sanepid rozdaje środki, którymi można odkażać mieszkania. Uspokaja, że woda nie jest skażona.- Znamy wstępne wyniki badania wody z kilku zalanych gospodarstw w Zemborzycach, które korzystają z wodociągów - mówi Barbara Tłuczkiewicz, powiatowy inspektor sanitarny. - Nadaje się do picia. Nadal przestrzegamy jednak przed piciem wody ze studni. Może być skażona. Jej odkażaniem zajmiemy się dopiero po tym, jak ustaną opady. Wodę z zalewu zbadamy w poniedziałek.
Dopiero w sobotę rano Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina zobaczył na własne oczy, jak wielkie są zniszczenia. Wybrał się na spotkanie z mieszkańcami zalanych ulic. Wcześniej pisaliśmy o tym, że nie przerwał urlopu, mimo że sytuacja w czwartek była dramatyczna.
Wojewoda Andrzej Kurowski do powodzian pojechał dopiero w piątek. Tuż po tym jak zapytaliśmy go, czy widział, jak wielkie są straty. - W poniedziałek spotka się z przedstawicielami samorządów, żeby osobiście ocenić skalę problemu - zapowiada Krzysztof Komorski, rzecznik wojewody.
Powodzianie dostaną pieniądze. - Te gminy, które zwróciły się do wojewody, otrzymają wsparcie finansowe na odbudowę dróg, osuszanie zalanych gospodarstw i likwidację najbardziej dotkliwych szkód - zapowiada Komorski. - Dostaną po 200-300 tys. zł na gminę.