Kontrolerzy marszałka badają od wczoraj, dlaczego WUP zapłacił prywatnej firmie aż 35 tys. zł za wynajem sali na jednodniowe spotkanie
Sprawę opisaliśmy wczoraj. Wynajęcie sali w chełmskim lokalu Pierrot dla 170 osób kosztowało "tylko” 3050 zł, ale rachunek zwiększyły inne koszty. Np. przygotowanie, zaplanowanie i rozstawienie 50 stolików pochłonęło 1830 zł. Opracowanie "planu zabudowy wystawienniczej” - 2181 zł. Obsługa sanitarna - 1098 zł. Zawieszenie dwóch billboardów i 20 plakatów w sali - 976 zł. Szatnia dla uczestników - 1098 zł (w czerwcu!). Dwóch ochroniarzy - 2928 zł. Nagłośnienie sali - 2562 zł.
Pieniądze poszły do kasy prywatnej firmy Pierrot. Wojewódzki Urząd Pracy, kierowany przez dyrektora Jacka Gallanta, uzyskał refundację tych kosztów z unijnego Programu Sąsiedztwa Polska-Białoruś-Ukraina Interreg. Kiedy wczoraj o tym napisaliśmy, Urząd Marszałkowski, któremu Gallant podlega, natychmiast posłał do WUP kontrolerów.
- O tym, co odkryli dowiem się w środę - mówi Leszek Burakowski, dyrektor generalny UM.
Tymczasem ustaliliśmy, że WUP zapłacił jeszcze 16 600 zł (ta kwota też została zrefundowana) na kolację dla uczestników spotkania. Wypada po 98 zł na osobę. Niemało. Bo dla przykładu, za pięć gorących posiłków i sześć rodzajów przystawek dla jednego gościa, który będzie bawił się we wrześniu przyszłego roku na weselu w Zajeździe Gościnnym w Lublinie, państwo młodzi zapłacą 120 zł.
Spotkanie w Chełmie było jednym z trzech elementów realizowanego właśnie przez WUP projektu "Wspieranie rozwoju przedsiębiorczości transgranicznej.” W Urzędzie Marszałkowskim usłyszeliśmy nieoficjalnie, że być może cały projekt nadaje się do prześwietlenia.
Jak to możliwe, że tak wysokie koszty organizacji jednodniowego spotkania w Chełmie zaakceptowały instytucje monitorujące wydawanie unijnych pieniędzy? Do Urzędu Wojewódzkiego trafił wniosek z WUP o refundacje kosztów, ale bez podania szczegółów.
- Nie mieliśmy podstaw, żeby nie wypłacić tych pieniędzy. Kwota mieściła się w budżecie, do faktury była dołączona stosowna umowa - mówi Dariusz Jezior, dyrektor Wydziału Zarządzania Funduszami Europejskimi w Urzędzie Wojewódzkim. - Ale każdy projekt po jego zakończeniu kontrolujemy. Tak też będzie i teraz. Sprawdzimy np., czy koszty spotkania odbiegały od cen rynkowych. Jeśli dopatrzymy się poważnych uchybień, możemy zmniejszyć refundację - mówi Jezior.
Dyrektor Gallant do wczoraj przebywał na szkoleniu w Warszawie i nie chciał udziela ć informacji przez telefon.
WSZYSTKIE CENY PODANE W TEKŚCIE SĄ KWOTAMI BRUTTO.