Dziewięcioletnia Iza spod Łukowa wybudziła się z bardzo głębokiej śpiączki. Zapadła w sen po tym, jak potrącił ją samochód.
ze światem.
Pani Bożena przytula się do twarzy córki. Całuje policzki, oczy, włosy - Bardzo się cieszę bardzo mój skarbie - szepcze jej do ucha. - Już teraz będzie dobrze, zobaczysz.
Podnosi załzawione, ale szczęśliwe oczy. - To dzięki Bogu i lekarzom - głaszcze Izę po rękach. - Czekałam na ten dzień trzy miesiące. Czekałam na cud. Wierzyłam, że Iza wróci.
24 lipca pani Bożena nie zapomni do końca życia. - Było po godz. 19. Piękna, słoneczna pogoda - wspomina szczegół po szczególe. - Iza obejrzała bajkę w telewizji. Wyprowadziła rower z garażu. Minęło kilka minut. Usłyszałam straszliwy pisk opon. Wybiegłam z domu. Zobaczyłam, jak 50 metrów od domu leży na poboczu. Obok stał kierowca, który ją potrącił.
Dziewczynka żyła dzięki urządzeniom, do których była podłączona. Codziennie przychodził do niej rehabilitant, masując pokurczone kończyny. - Kilka dni temu, to była sobota albo niedziela... oczy zaczęły inaczej patrzeć - opowiada wzruszona matka. - Ścisnęła lewą rękę. Następnego dnia prawą.
Jak zaznacza profesor Osemlak, przed Izą jeszcze długa rehabilitacja ruchowa oraz logopedyczna.