Rolnicy z Agrounii będą w środę rozdawać jabłka. Sadownicy chcą zwrócić w ten sposób uwagę na problemy, z którymi się borykają.
– Zaczynamy rano, kiedy ludzie idą do pracy i prowadzą dzieci do szkoły czy przedszkola. Dlatego na placu Litewskim będziemy już o godz. 7 – zapowiada Ewa Górska z Agrounii. – Poza sadownikami z powiatu opolskiego, będą też producenci trzody chlewnej z powiatu parczewskiego. Pomogą nam rozdawać jabłka przechodniom.
Rolnicy będą rozdawać nie tylko owoce, ale też rozmawiać z napotkanymi osobami. – Chcemy uświadomić mieszkańcom Lublina, że cena za jabłka, które kupują w m.in. marketach jest znacznie wyższa, od tej, którą otrzymujemy – podkreśla Górska. – Ceny jabłek, które były lub są nam oferowane nie pokrywają nawet kosztów produkcji. I dodaje: Za kilogram jabłek trzeba zapłacić w sklepach minimum 1,50 – 2 zł, zaś cena nam proponowana za jabłka deserowe czerwone jest na poziomie 0,40 – 0,50 zł/kg. O ile w ogóle znajdzie się ktoś kto będzie chciał je od nas kupić, bo i z tym jest obecnie problem.
Przedstawicielka Agrounii nie zgadza się z opiniami, m.in. ministra rolnictwa i rozwoju wsi, że rolnicy z organizacji, do której należy marnują żywność. – Te owoce i tak zgniłyby na polu, bo nikt ich nie chce skupować – zaznacza Górska. – Latem maliny, wiśnie, śliwki i porzeczki gniły na polu tak samo jak jabłka jesienią, bo koszty zbioru przewyższały wartość owoców. Wtedy nikt nie powiedział, że żywność się marnuje. Nikt tego nie widział poza załamanymi plantatorami.
Górska wraca też uwagę na przywożone z Ukrainy owoce. – Tam nie ma żadnych obostrzeń. Na Ukrainie można stosować środki ochrony roślin, które są zakazane w Polsce. Bo my niektórych preparatów używać nie możemy. Tylko, że owoce z Ukrainy u nas sprzedawać można – denerwuje się Ewa Górska.