Wcale nie trzeba notować na zajęciach, żeby zaliczyć sesję. Zestaw notatek z wykładów z jednego przedmiotu można na lubelskich uczelniach kupić już za 50 zł. Jeśli potrzebne są też notatki z ćwiczeń, trzeba wydać o 20 zł więcej.
Wydział Politologii UMCS. Na tablicy ogłoszeniowej zatrzęsienie anonsów: "Międzynarodowe stosunki polityczne. Wykłady i ćwiczenia. Tanio sprzedam”. Poniżej numer telefonu - na naciętej kartce, by łatwo było go oderwać. Dzwonimy.
- Moje notatki są bezkonkurencyjne - zachwala Agata, studentka IV roku politologii. - Wszystko ładnie uporządkowane i przepisane na komputerze. Z odnośnikami, z jakich książek się uczyć, a nawet gdzie je kupić - dodaje. Koszt? - Za cały zestaw trzeba wydać 80 zł.
To średnia cena. Podobnie jest na innych wydziałach UMCS, KUL i Akademii Rolniczej. Nieco droższe są notatki z wykładów na Politechnice Lubelskiej. - Bo na niektórych przedmiotach trzeba robić rysunki. A to dodatkowa praca - tłumaczy Darek, student budownictwa. Mimo wyższych cen, chętnych nie brakuje.
- Przecież nie da się wysiedzieć na wszystkich wykładach - zaznacza Adrian z ekonomii UMCS. - A egzaminy jakoś trzeba zdać.
Władze uczelni nie widzą nic złego w sprzedawaniu notatek. - Na pewno na każdym roku jest jakaś koleżanka, która chodzi na wykłady i wszystko zapisuje - śmieje się prof. Andrzej Wac-Włodarczyk, prorektor ds. kształcenia PL. - To chyba dobrze, że chce pomóc swoim mniej pilnym kolegom. A jeśli przy tym może dodatkowo zarobić...
- Radziłabym tylko studentom, którzy kupują notatki, żeby je sprawdzali - podpowiada prof. Grażyna Jeżewska, prorektor ds. studenckich i dydaktyki Akademii Rolniczej. - Bo czasem ktoś w swoich zapiskach coś przekręci albo nie dopisze jakiegoś ważnego zdania, przez co można nie zdać egzaminu. Dlatego zawsze lepiej pójść do biblioteki i uzupełnić swoją wiedzę z książek.