Wiele kursów wypadło w poniedziałek z rozkładu, bo z bazy PKS Zielona Góra wyjechał rano tylko co trzeci autobus. We wtorek może być podobnie. Gdy drogówka zabrała dowody trzech pojazdów, kierowcy wielu innych odmówili pracy. Dwóch ryzykantów w niesprawnych wozach zawróciła policja. Miasto głowi się teraz jak załatać rozkłady, a firma może stracić kontrakt
PKS Zielona Góra to jeden z przewoźników kursujący na zlecenie miasta w lubelskiej komunikacji. W poniedziałek, jak co dzień, miał jeździć po Lublinie osiemnastoma autobusami, ale bazę opuściło tylko... sześć. Firma nie wykonała wielu kursów na liniach 2, 3, 10, 15, 18, 34, 40, 42 i 44.
W zamian nie było żadnego zastępstwa. We wtorek może być podobnie, jeśli spółka nie doprowadzi 10-letnich autobusów do używalności.
Z tą używalnością jest kiepsko, co potwierdziła w weekend drogówka. – Skontrolowaliśmy osiem pojazdów, zatrzymaliśmy trzy dowody rejestracyjne, wypisaliśmy trzy mandaty – mówi Andrzej Fijołek z lubelskiej policji. – Powodem były wycieki płynów i widoczne gołym okiem poważne usterki układu kierowniczego.
W poniedziałek rano wielu kierowców PKS Zielona Góra odmówiło wyjazdu z bazy i dlatego opuściło ją tylko sześć autobusów. Dwa inne wyjechały później, gdy na ich prowadzenie – co wiadomo nieoficjalnie – odważyli się dyspozytorzy. Ale od razu u policjantów zadzwonił telefon. – Otrzymaliśmy informację, że z zajezdni wyjechały dwa niesprawne autobusy, na linie nr 17 i 18 – potwierdza Fijołek.
Sygnał potwierdził się na pętli na Czechowie. – Jeden pojazd miał niesprawne hamulce i różne ogumienie na jednej osi. Drugi miał luzy w układzie kierowniczym – mówi policjant. – Nie były to usterki, które mogły się przytrafić w drodze. Te autobusy w ogóle nie powinny wyjechać. Zatrzymaliśmy dwa dowody rejestracyjne, kierowców ukaraliśmy mandatami.
Pytania bez odpowiedzi
O wyjaśnienia wielokrotnie prosiliśmy w poniedziałek zielonogórski PKS. Powiedziano nam, że udzielić ich może tylko członek zarządu Lilianna Krajewska. – Ma spotkanie – słyszeliśmy przy każdej próbie kontaktu. Jedynie ostatnia odpowiedź była inna: – Zarząd spółki pojechał do Lublina.
– Czekamy na konkretne działania PKS Zielona Góra – informuje Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego, gdzie specjalny zespół kryzysowy przez cały dzień głowił się w poniedziałek nad tym, co dalej robić. Wszystko ma rozstrzygnąć się we wtorek. Jeśli firma będzie kursować zgodnie ze zleceniem, ZTM naliczy jej kary umowne i zażąda planu naprawczego.
– Jeśli sytuacja z poniedziałku powtórzy się we wtorek najprawdopodobniej będziemy zmuszeni wypowiedzieć kontrakt przewoźnikowi – dodaje Fisz.
Umowa z zielonogórską firmą obowiązuje do końca czerwca. Na wypadek jej wcześniejszego zerwania miasto sprawdza już „moce zastępcze” innych firm.
Kto przejmie kursy?
– Prowadzimy rozmowy z MPK Lublin i prywatnym operatorem Irex-1 – potwierdza Fisz. – A jednocześnie będziemy myśleć o zleceniu przewozów „z wolnej ręki”, na co pozwala nam prawo.
MPK zadeklarowało po południu, że jest gotowe przejąć kursy, chociaż samo na niektórych liniach autobusowych korzysta z usług podwykonawców.
– Na pewno staniemy na wysokości zadania, by ratować sytuację – deklaruje Weronika Opasiak, rzecznik MPK. – Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy posiłkować się trolejbusami z dodatkowym napędem.