Poddana na klęczkach podawała księżnej Soamsawali upominki dla dzieci. A dzieci na klęczkach odbierały prezenty z rąk Jej wysokości.
Przygotowania do tej wizyty trwały kilka tygodni. Ustalono protokół dyplomatyczny. - Żadnych rozmów z księżną - zdradził Jerzy Szarecki, dyrektor DSK. - Żadnych przemówień, spoufalonych powitań.
Egzotyczna księżna przyjechała czarnym BMW z "kogutem” na dachu. Eskortowała ją policja i pracownicy Biura Ochrony Rządu. W części zamkniętej dla polskich dziennikarzy księżna wraz ze swoją świtą zobaczyła kilka szpitalnych oddziałów. Obchód mogli filmować tylko reporterzy z tajlandzkiej telewizji, których przyjechały tłumy.
Prof. Praphan Phanuphak, lekarz z tajlandzkiej ekipy, pochwalił potem wysoki poziom polskiej onkologii dziecięcej, deklarując chęć współpracy w tym zakresie.
Przyszedł czas na część artystyczną. Choć atmosfera w szpitalnej auli stała się bardziej luźna, a księżną mogli obejrzeć prawie wszyscy chętni, etykiety trzeba było nadal przestrzegać. - Nie zbliżać się, nie pytać o nic - ostrzegano.
Księżna surowym wzrokiem wodziła po swoim dworze. Zdecydowanie rozluźniła się na widok scenki teatralnej odgrywanej przez pacjentów. A w czasie jiva tańczonego przez bardzo młodych tancerzy, klaskała do rytmu z całą salą.
Wizyta księżniczki była dużym przeżyciem dla dzieci, choć niektóre były nieco rozczarowane. - Nie ma korony - skomentował Kuba.
Korony nie było, ale były prezenty. Jedna z tajlandzkich kobiet uklękła, podając Jej Wysokości przywiezione upominki. Uklękły też obdarowywane dzieci. - Farby, kolorowanki, długopisy - zaaferowany Kamil powiedział co dostał.
Dyrektor szpitala nie musiał klękać. Ale rozmawiać też nie mógł. O uściskach i pocałunkach mowy nie było. Dostał miniaturowe tajlandzkie lalki ubrane na ludowo. Skłonił głowę, powiedział "dziękuję”. I po wszystkim. Pacjenci wręczyli księżnej własnoręcznie namalowany obraz.
Księżna Soamsawali Mahidol zajmuje się działalnością charytatywną. To jej pierwsza wizyta w Lublinie. Celem odwiedzin było nawiązanie współpracy. Wczoraj księżna była też w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. Z Lublina pojechała do Niepołomic, gdzie otworzyła wystawę upamiętniającą 110 rocznicę Wizyty Króla Ramy V w Europie.