Siedmioletnia Julka, chora na białaczkę, promieniała dziś szczęściem. Wymarzyła sobie spotkanie z kabaretem Ani Mru-Mru.
Wszystko zorganizowała Fundacja "Mam marzenie”, spełniająca pragnienia ciężko chorych dzieci. Byliśmy świadkami tych odwiedzin.
Godz. 14. Klinika Hematoonkologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Chore dzieci czekają. W pidżamach, szlafrokach. Buzię Julki chroni przed zarazkami maseczka. Na głowie niebieska chusteczka. Korytarzem nadciąga tłum fotoreporterów. Na widok gwiazd rozlegają się oklaski. - Julka, mamy dla ciebie prezenty. To jest płyta DVD z naszymi skeczami - rozpakowują reklamówki.
- Znam wszystkie - chwali się dziewczynka. Wolontariusze z fundacji potwierdzają, że cytuje ich skecze jak z rękawa.
Julka błyszczy. Pyta, odpowiada. Nie przejmuje się błyskiem fleszy fotograficznych. - Plakaty powieszę w domu. Będę patrzyła, jak będę spać z rodzicami - planuje głośno.
- Michał też śpi z rodzicami. Oj, ale miałem tego głośno nie mówić - łapie się za usta Marcin, a dzieci śmieją się.
Julka pyta, gdzie kabaret jedzie na występy. Dowiadujemy się, że za tydzień Ani Mru-Mru wybiera się za ocean. Przychodzi czas na autografy. Dzieci ustawiają się w kolejce. Lekarze i pielęgniarki podobnie.
Agnieszka Sulisz, mama dziewczynki mówi, jak doszło do wczorajszego obdarowania. - Szpitalny psycholog podsunął nam taki pomysł.
Michał ocenia: To było wielkie przeżycie. Była większą gwiazdą od nas.
A Marcin dopowiada: To nieprawdopodobne, że mogłem być czyimś spełnionym marzeniem, to wyróżnienie.
Dziś kolejnemu pacjentowi z DSK spełni się marzenie. Lubelscy antyterroryści podarują choremu chłopcu laptop.
(step)