Okaleczone drzewa, pozalepiane słupy, zaśmiecone ulotkami klatki schodowe. Prawdziwa samowolka. Komitety wyborcze jak mogą omijają przepisy. Dlaczego? Władze nie potrafią skutecznie wyegzekwować prawa. Plakaty wyborcze wolno wieszać po uzyskaniu zgody zarządcy nieruchomości. Poinformowaliśmy o tym wszystkie komitety wyborcze - mówi Barbara Danieluk, z Wydziału Organizacyjnego Urzędu Miejskiego w Lublinie.
Co na to Straż Miejska? Nic. Wczoraj jej komendant - Ireneusz Hajczuk nie znalazł czasu na spotkanie z reporterami Dziennika. Prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski twierdzi, że skierowano już kilka wniosków do Kolegium do Spraw Wykroczeń za wieszanie plakatów.
- W przypadku udowodnienia nielegalnego plakatowania przy drogach płaci się dziesięciokrotną wartość pozwolenia na taki plakat. Czyli ok. 20 zł dziennie za mkw. - wyjaśnia A. Bałaban. - Jeszcze nie wszczęliśmy żadnego takiego postępowania, to nie takie proste. Jak udowodnić kto rozwieszał?
Na razie Lublin zarobił na kampanii wyborczej 376, 34 zł. Józef Matyska za zgodę na umieszczenie banerów wyborczych zapłacił 314,24 zł. Dariusz Jedlina za powieszenie 20 sztuk plakatów o formacie A2 (43 na 61 cm) wyłożył 62,10 zł. W ośmiu przypadkach mają być dopełnione formalności. A gdzie pozostali?
Komitety nie chcą płacić, bo twierdzą, że kampania i tak dużo ich kosztuje. Jeden z pełnomocników stwierdził w lubelskim UM, że może żądać od gminy bezpłatnego udostępniania miejsc pod plakatowanie, ponieważ jest podatnikiem, a podatnicy i tak ponieśli już koszt wyborów.