Do dziś komitety wyborcze miały czas na usunięcie z ulic, słupów czy znaków drogowych pozostałości po ostatniej kampanii wyborczej.
Zgodnie z ordynacją wyborczą komitety mają 30 dni od dnia wyborów na uprzątnięcie z ulic wszystkich wyborczych resztek. Za niektórych już zrobiły to służby miejskie.
- Jeśli plakaty albo ulotki leżały na trawnikach czy chodnikach, to już je usunęliśmy, w ramach codziennego dbania o porządek w mieście - mówi Małgorzata Łobodzińska, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej w lubelskiej Urzędzie Miasta. - Gdybyśmy tego nie robili regularnie, miasto przypominałoby śmietnisko.
- Co innego z ulotkami, które jeszcze wiszą - zaznacza Łobodzińska. - Te powinny usunąć same komitety. Do dziś.
Nie wszystkim się jednak śpieszyło. Praktycznie plakaty jeszcze wiszą w każdej dzielnicy Lublina. Na przykład na Czubach i przy Al. Racławickich ze zdjęcia na słupie spogląda Edward Wojtas, kandydat do Sejmu z Polskiego Stronnictwa Ludowego, a dziś już poseł.
Dlaczego jego plakaty jeszcze nie zostały zdjęte? Próbowaliśmy się tego dowiedzieć, ale dziś ani Wojtas, ani Lucjan Orgasiński (szef sztabu wyborczego PSL w naszym regionie) nie odbierali telefonów.
PSL-owi i innym komitetom o plakatach przypomni Straż Miejska, która jutro wkracza do akcji. - Sprawdzimy, gdzie ulotki nie zostały zdjęte, udokumentujemy to, a następnie wyślemy ponaglenia odpowiednim komitetom wyborczym - wyjaśnia Ryszarda Bańka, rzecznik Straży w Lublinie. - Jeśli uprzątną, będzie po sprawie.
Jeśli nie, zrobią to miejskie służby porządkowe. - A komitety zostaną obarczone kosztami sprzątania - mówi Łobodzińska. Ile będą musiały zapłacić? - To będzie zależało od tego, ile plakatów trzeba będzie usunąć - tłumaczy. (MB)