Prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski oraz jego rywal w walce o fotel gospodarza miasta Zbigniew Wojciechowski prześcigają się w pomysłach - tuż przed wyborami samorządowymi niemal jednocześnie zaproponowali diety dla 300 dzielnicowych radnych. Teraz takie pieniądze dostają tylko szefowie rad dzielnicowych.
Pieniądze dla radnych dzielnicowych ma wyłożyć miasto. - To będzie ok. 234 tys. zł rocznie, czyli niemal 40 tys. zł mniej niż dotychczas wydawaliśmy na diety dla przewodniczących rad - wyjaśnia Rakowski.
Projekt Wojciechowskiego jest bardziej kosztowny - każdy z szeregowych radnych ma dostać 100 zł miesięcznie na pokrycie kosztów pracy, a przewodniczący po staremu 900 zł. Pomysł poparła część radnych Ligi Polskich Rodzin i Platformy Obywatelskiej.
- To niesprawiedliwe, że posłowie, radni wojewódzcy i miejscy dostają diety, a dzielnicowi już nie - mówi Zbigniew Wojciechowski.
Podobnie jak Rakowski zaprzecza, że projekty są elementem kampanii wyborczej. Rada Miasta będzie je głosowała
19 października na ostatniej sesji przed wyborami samorządowymi.
Z powodu kiepskiej frekwencji podczas wrześniowych wyborów co piąta lubelska dzielnica nie ma swojej rady. Tak jest na Czechowie Północnym, Czubach Północnych, Konstantynowie
i w dzielnicy Śródmieście.
Za mało kandydatów zgłosiło się na Czechowie Południowym i Rurach (osiedla LSM). Tam, gdzie wybory skończyły się fiaskiem, kolejne zaplanowano za dwa lata, czyli w połowie kadencji rad dzielnic.