Czołowy prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka musi się tłumaczyć przed sądem dyscyplinarnym.
Hołda to jeden z najbardziej znanych prawników specjalizujących się w prawach człowieka. Często wypowiada się w mediach. Jest członkiem lubelskiej adwokatury. Jesienią wpłynęło do niej pismo z Sądu Najwyższego.
- Zarzut postawiony panu mecenasowi dotyczy złożonej przez niego kasacji, która według Sądu Najwyższego wskazywała na nieznajomość prawa - mówi Stanisław Zdanowski, rzecznik dyscyplinarny lubelskiej izby adwokackiej.
Sąd Najwyższy rozpoznawał odwołanie (kasację) od orzeczenia sądu adwokackiego, który skazał mecenasa z Płocka na naganę za to, że wyjątkowo nierzetelnie prowadził sprawę swego klienta, Dariusza R. W imieniu tego ostatniego występował m.in. Zbigniew Hołda. Odwołanie nie zostało uwzględnione. Sądowi Najwyższemu nie spodobało się postępowanie profesora Hołdy, m.in. to, że reprezentując pokrzywdzonego chciał uchylenia wyroku. Gdyby do tego doszło nikt by nie zdążył ponownie osądzić sprawy, bo przedawniała się po sześciu dniach. Trzeba byłoby ją umorzyć i adwokat z Płocka nie poniósłby żadnej kary.
- W tej sprawie nie chodziło nam o rozstrzygnięcie, ale o przekonanie się, jak przed Sądem Najwyższym zadziałają procedury dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej adwokatów - mówi profesor Hołda. - Pokrzywdzony był zadowolony, że jego sprawa właśnie do tego posłużyła, a potem na jej kanwie została napisana skarga do Trybunału Konstytucyjnego. Postępowałem zgodnie z wolą swego klienta.
Adwokacki sąd dyscyplinarny rozpozna sprawę prof. Hołdy 18 kwietnia.