Właściciel jednej z myjni samochodowych powiesił reklamę na drzewach w śródmieściu. Magistrat zapowiada interwencję. – Trzeba na dobre skończyć z taka samowolką – dodają specjaliści.
– Szpeci ulicę i nie pasuje do pobliskich zabytków – mówi Marta Korcz, studentka z Lublina. – Kawałek folii przywiązanej do drzew wygląda okropnie. Dziwne, że w centrum miasta każdy może wieszać, co mu się podoba.
Tak niestety jest w większości przypadków. Ale przytwierdzanie reklam do drzew nie wchodzi w grę.
– To nielegalne – mówi Józef Wrona, z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. – Właściciel firmy z pewnością nigdzie tego nie zgłaszał, bo na coś takiego nie można uzyskać pozwolenia. Baner musi zniknąć. W czwartek będziemy interweniować.
Problem reklamowej samowolki dotyczy całego miasta. Nawet w śródmieściu nie jest lepiej, chociaż to strefa objęta nadzorem służb ochrony zabytków.
– Jeśli reklama pojawia się na obiekcie wpisanym do rejestru zabytków, natychmiast wydajemy nakaz jej usunięcia – mówi Dariusz Kopciowski, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. – Nadzorujemy 36 stref w całym regionie. Nie jesteśmy w stanie monitorować wszystkich. Na lubelskim Starym Mieście panuje porządek. Niestety na sąsiednich ulicach, np. Lubartowskiej i Narutowicza, jest znacznie gorzej.
Usuwanie reklam z zabytków jest proste, bo właściciele takich obiektów regularnie występują o zwolnienie z podatku od nieruchomości. Do tego potrzebne jest zaświadczenie konserwatora. W razie konfliktu, uzyskanie dokumentu stoi pod znakiem zapytania. Gdy reklama zawiśnie tylko w strefie chronionej, pozostają administracyjne nakazy i droga sądowa.
– To walka z wiatrakami – dodaje Kopciowski.
– Niekoniecznie – przekonują w Forum Rozwoju Lublina. Jako przykład podają Wrocław i Poznań, które poradziły sobie z reklamowym bałaganem.
– Tam jest miejski plastyk, który ustala zasady, sprawdza, kto i jakie reklamy wiesza – mówi Janusz Dołęga, rzecznik FRL. – Nam też potrzebne jest takie systemowe rozwiązanie. W tej chwili miasto się miota, ale nie jest wstanie wypracować skutecznego rozwiązania.
Członkowie FRL chcą skłonić do działania radnych i Miejskiego Konserwatora Zabytków. Dziś nie ma on żadnych realnych kompetencji. A na ulicach pojawiają się kolejne reklamowe potworki.
– Panuje zupełna samowolka – mówi Jadwiga Jamiołkowska, architekt. – Dziś widziałam, jak ktoś ukradkiem przykręcał reklamę do ogrodzenia parku bronowickiego. Potrzeba zdecydowanych działań miejskiego konserwatora. Radni powinni uchwalić odpowiednie prawo lokalne.