Dzięki „lokalizatorowi” telefonów komórkowych policji udało się błyskawicznie odszukać człowieka, który zasłabł za kierownicą.
Wykręcamy 112. Telefon odbiera policjant. Na ekranie jego monitora pojawia się nasz numer. A po uruchomieniu odpowiedniej funkcji – także mapa z zaznaczonym miejscem, w którym się znajdujemy.
Wskazanie jest tym dokładniejsze, im więcej na danym terenie przekaźników sieci komórkowej. Jeśli dzwonisz z centrum Lublina, na mapie pojawi się koło o promieniu 20–30 metrów. To rejon, w którym się znajdujesz. I nie ma znaczenia, z usług którego operatora korzystasz. Wystarczy, że jesteś w zasięgu którejś z sieci. W innych częściach miasta, urządzenie zlokalizuje cię z dokładnością do 100 metrów.
W Lublinie system działa od dwóch tygodni. W środę po raz pierwszy doprowadził do szybkiego odnalezienia człowieka, który zasłabł w samochodzie. Pomoc wezwał mieszkaniec Zielonej Góry, który przyjechał do Lublina.
– Powiedział dyżurnemu, że źle się poczuł jadąc samochodem i prosi o pomoc – mówi Witold Laskowski z lubelskiej policji. – Nie znał miasta i nie wiedział, gdzie się znajduje.
Takie lokalizatory od kilku tygodni działają we wszystkich lubelskich komendach. Miejsce poza miastem – w którym znajduje się dzwoniący – pokazują z dokładnością od 500 metrów do kilometra.
Policjanci liczą, że lokalizatory pozwolą szybko dotrzeć do potrzebujących pomocy oraz wychwycić fałszywe alarmy. – Np. ktoś zadzwoni, że właśnie widzi wypadek na jakiejś ulicy, a okaże się, że przebywa zupełnie gdzie indziej – dodaje Laskowski.