Władze gminy Głusk chcą dopłacać prywatnym przewoźnikom, by także w weekendy kursowali do Lublina. Wójt szuka już firmy, która będzie wozić pasażerów z Wilczopola. Ale lubelska komunikacja tam nie dojedzie, bo gmina stwierdziła, że to za drogie rozwiązanie.
– Autobusy kursują tędy w dni powszednie, ale tłumaczą, że w weekendy takie kursy są dla nich nieopłacalne – mówi Jacek Anasiewicz, wójt Głuska. W grę wchodzi dwóch przewoźników: jeden z nich już prowadzi działalność, drugi dopiero zamierza ją zacząć. I to w praktyce do nich skierowane jest to ogłoszenie.
Nie oznacza to jednak, że gmina zacznie emitować bilety. Pieniądze będą przeznaczone jedynie na dopłatę do kursów tak, by przewoźnik na nich nie tracił. Wójt jest gotów wyłożyć na to 3000 zł miesięcznie. Pasażerowie tak jak teraz będą płacić kierowcy za bilet. Jako że gmina musi ściśle trzymać się ustawowych przepisów, dotowana komunikacja pojawi się tutaj dopiero w maju.
Korzystniejszym dla pasażerów rozwiązaniem byłoby przedłużenie do Majdanu Mętowskiego jednej z linii kursujących po Lublinie na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego. Wtedy pasażerowie mogliby korzystać z lubelskich biletów okresowych: ci, którzy wysiadaliby w Lublinie i zamierzali przesiąść się do miejskiego autobusu i trolejbusu nie musieliby ponosić dodatkowych opłat. Ale wójt uznał, że takie rozwiązanie zbytnio obciążyłoby kasę gminy. – Sądzę, że byłaby to kwota ok. 20 tys. złotych miesięcznie. Na to nas nie stać – mówi Anasiewicz.
W tej chwili do Głuska docierają trzy miejskie linie z Lublina. Trasa linii 3 wykracza poza granice Lublina o 1,9 km, a gmina musi dopłacać za to miastu niespełna 2 tys. zł miesięcznie. Tyle samo, co za linię 73, z której trasy 1,3 km przebiega przez tereny Głuska. O wiele więcej, bo prawie 5,5 tys. zł miesięcznie kosztuje wójta dopłata do linii 27, która na terenie gminy przejeżdża 3,3 km podczas każdego kursu.