Czy zmarłych mieszkańców Lublina trzeba będzie chować za miastem? Tylko na dwa lata wystarczy miejsca na tradycyjne pochówki na Majdanku, a to za mało czasu na budowę nowego cmentarza przy Poligonowej. Rozwiązanie problemu zależy teraz od radnych.
Niedaleko cmentarza jest ujęcie, z którego płynie woda do tysięcy kranów w Lublinie. Z obawy przed skażeniem tego ujęcia służby sanitarne zdecydowały, że na znacznym obszarze możliwe będą tylko pochówki skremowanych zwłok. - Miejsca na pochówki urnowe mamy tu na wiele, wiele lat - mówi Ludwika Stefańczyk, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta.
Gorzej jest z miejscem na tradycyjne pochówki. Prezydent właśnie wystąpił do Rady Miasta z prośbą o zgodę na zmianę planu zagospodarowania cmentarza, która mogłaby skutkować wygospodarowaniem miejsc na trumny w rejonie planowanej kaplicy. - Bez tego miejsca na tradycyjne pochówki wystarczyłoby na dwa lata - przyznaje Stefańczyk. Głosowanie w tej sprawie ma się odbyć w najbliższy czwartek.
Zgoda radnych umożliwi dopiero rozpoczęcie prac nad zmianami planu. - Mogą one potrwać około roku - szacuje Małgorzata Żurkowska, główny urbanista miasta. Wygospodarowanie dodatkowego terenu na tradycyjne pochówki ma zapewnić miejsce na trumny na najbliższych siedem lat.
Bez takiej zmiany miasto będzie mieć poważny problem, bo miejsca na trumny na Majdanku wystarczy na dwa lata, a nowy cmentarz przy ul. Poligonowej będzie gotowy dopiero za sześć lat. Dla obszaru, w którym ma powstać nowa nekropolia, wciąż przygotowywany jest plan zagospodarowania terenu. - Do opracowania jest plan dla obszaru o powierzchni ponad 100 hektarów - podkreśla Żurkowska. Sam plan może być gotowy za dwa lata, a do tego konieczne będzie jeszcze wykupienie terenów pod cmentarz i wykonanie tam niezbędnych urządzeń i instalacji.