Tysiące rodziców będzie mieć problem z posłaniem przedszkolaków na rytmikę, angielski, gimnastykę, czy ćwiczenia logopedyczne. Organizację takich zajęć mogą uniemożliwić nowe przepisy.
– To nierealne – stwierdza Paweł Kędracki, burmistrz Parczewa. – To nowa, trudna sytuacja – przyznaje Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. Tu do miejskich przedszkoli dostało się ponad 8300 dzieci.
Nawet gdyby ktoś z rodziców chciał dopłacić, publiczne przedszkole nie może od niego wziąć nic ponad złotówkę.
– A przecież nie chcemy rezygnować z zajęć dodatkowych. Chcemy, by dzieci rozwijały się prawidłowo i by miejskie przedszkola były konkurencyjne – mówi Augustyn Okoński, dyrektor Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta w Chełmie.
Co dalej? Nad tym głowią się samorządy w całej Polsce. Ministerstwo Edukacji Narodowej podpowiada im trzy wyjścia. Ale zdaniem samorządów – każde jest złe.
Wyjście pierwsze: dyrektor powierza zajęcia swoim nauczycielom. Ale ci muszą mieć do tego kwalifikacje, a zajęcia mają mieścić się w ich czasie pracy.
– Jeśli okaże się, że mam nauczycielkę z certyfikatem z angielskiego i da się jakoś ustawić jej pracę, to poprowadzi zajęcia – mówi Jolanta Błaszczak, dyrektorka Przedszkola nr 63 w Lublinie.
Z tańcem towarzyskim i piłką nożną tak łatwo nie będzie. Własnymi siłami może da się tu zapewnić rytmikę i gimnastykę korekcyjną. Dlaczego? Bo to duża placówka, ma nawet etatowego logopedę. Małe przedszkola mogą o tym tylko pomarzyć.
Tu ministerstwo daje drugie rozwiązanie: zatrudnienie dodatkowej kadry. – Ale to samorządy musiałyby stworzyć etaty – mówi dyr. Okoński. A na to pieniędzy nie ma.
I jeszcze trzecie rozwiązanie: przedszkole powierza zajęcia firmie zewnętrznej. Tu też ministerstwo zastrzega: wszystko ma się mieścić w złotówce. – Nie wiem, czy firma zewnętrzna podejmie się zajęć za taką kwotę – obawia się Jolanta Błaszczak.
Samorządy mniej lub bardziej otwarcie mówią, że szukają sposobu na ominięcie przepisów. – Przy dobrej współpracy dyrektorów i rad rodziców możliwe jest ominięcie problemu – mówi burmistrz Parczewa.
– To rodzice mogliby być tymi, którzy zlecają zajęcia firmom zewnętrznym – dodaje dyr. Okoński – A to, czy zajęcia odbywałyby się w siedzibie takiej firmy, czy po południu w wynajętej od przedszkola sali, to już zupełnie inna sprawa.
W Lublinie na początku września dyrektorzy przedszkola mają naradzać się z rodzicami. Podobne narady będą m.in. w Chełmie, gdzie zajęcia dodatkowe ruszą w październiku, choć nadal nie wiadomo, w jakiej formie.