Nagie, bijące się kobiety reklamowały na plakatach Konfrontacje Teatralne w Lublinie. W poniedziałek część instalacji zniszczyli nieznani sprawcy. Przeszkadzały im "gołe dupy”. Organizatorzy festiwalu zapowiadają, że będą nowe plakaty.
Plakaty miały zachęcać do udziału w rozpoczynających się jutro Konfrontacjach Teatralnych. O zniszczeniu afiszów policja dowiedziała się od "Dziennika Wschodniego”.
– Dochodzenie rozpoczniemy po otrzymaniu zawiadomienia od organizatorów. Jeśli wartość zniszczonego mienia będzie wyższa niż 250 zł, zakwalifikujemy to jako przestępstwo. Jeśli niższa, jako wykroczenie – mówi Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji.
Miejsce, w którym znajdują się plakaty obejmuje ruchoma kamera miejskiego monitoringu. Nie wiadomo czy nagrała wandali. Jak usłyszeliśmy, funkcjonariusze sprawdzą nagrania po rozpoczęciu dochodzenia.
Kontrowersyjne reklamy stanęły na pl. Litewskim w ub. czwartek. Prezentują dwie nagie kobiety: Polkę i Rosjankę, które biją się i szarpią za włosy, a w komiksowych dymkach może przeczytać m.in.: "A masz za Katyń”, "A masz za Wołyń”, "A masz za zamach na Jana Pawła II”, "A masz za bliźniaka Kaczyńskiego”, "Pogromy w Kielcach i Jedwabnem”. Autorami są Rosjanie z Nowosybirska: Wiaczesław Mizin i Aleksander Szaburow, tworzący grupę Niebieskie Nosy.
Plakaty miały prowokować. I prowokowały. – Dokleić gołą babę do papieża, albo pomordowanych Żydów to niesmaczna gra obliczona na tani efekt – mówił nam Roman Pawłowski, jeden z przechodniów.
Z kolei Irena Szafrańska, autorka blogu na naszej stronie internetowej zauważyła, że nie tak rozmawia się o trudnych tematach z Rosjanami. – Mieszanie do tego pornograficznych treści jest potrzebne tylko tym, którzy lubią taką estetykę i lubią sobie popatrzeć pod pozorem tzw. artystycznej prowokacji. Więcej ma ona wspólnego ze sztuką mięsa niż ze sztuką w ogóle, ale w takich czasach żyjemy.
– Nie chcę robić afery, mam nadzieję, że to jednorazowy akt wandalizmu. Złożę doniesienie na policję. Spodziewam się, że to miejsce będzie teraz lepiej pilnowane – mówi Janusz Opryński, dyrektor festiwalu. Zapowiada, że zniszczone plakaty zastąpią nowe.
Opryński tłumaczy, że dla niego najważniejsza jest treść plakatów. Jego zdaniem, trafiają w sedno historycznych sporów. – Artysta ma prawo do przesady, do przekroczenia, żeby zwrócić uwagę publiczności – stwierdza.