Gdyby Jarosław Kaczyński chciał powtórzyć zakupy, które w 2011 roku wykorzystał w kampanii wyborczej, dziś zapłaciłby o ponad 40 proc. więcej. Tak wynika z wyliczeń lubelskich działaczy Młodych Nowoczesnych, którzy krytykują rząd za postępującą drożyznę i rosnącą inflację.
Chodzi o chleb, 2,5 kg ziemniaków, kilogram jabłek, mąkę, dwa kilogramowe opakowania cukru, pierś z kurczaka i 10 jajek, jakie prezes PiS kupił 11 lat temu w osiedlowym sklepie na warszawskim Żoliborzu. Za ten zestaw produktów zapłacił wtedy 55,6 zł, a jego celem było udowodnienie, jak droga była wówczas żywność w Polsce.
Pamięcią do tzw. koszyka Kaczyńskiego wracają teraz członkowie partyjnej młodzieżówki Nowoczesnej. W swoich wyliczeniach sięgnęli po dane z „Kuriera Lubelskiego”, który w 2011 roku sprawdził, ile zakupy zrobione przez szefa PiS kosztowałyby w czterech sklepach w Lublinie. Za podstawę przyjęli kwotę 41,42 zł.
– Po jedenastu latach cena tych kilku podstawowych produktów spożywczych w jednym z lubelskich sklepów wynosi już prawie 60 zł. To ogromy wzrost, który pokazuje nieudolność polityki gospodarczej obecnej władzy. Dlatego wzorem Jarosława Kaczyńskiego z 2011 roku, wyślemy to podsumowanie do kancelarii premiera – zapowiada Szymon Bednarczyk, sekretarz Młodych Nowoczesnych na Lubelszczyźnie.
Młodzi politycy swoje zakupy zrobili w jednej z lubelskich sieciówek, choć patrząc na podane przez nich ceny trudno nie odnieść wrażenia, że – przynajmniej w niektórych przypadkach – wcale nie sięgali po najtańsze produkty.
Dla przykładu, za 10 jajek zapłacili 10 zł (przy 3,99 zł w 2011 roku), a za chleb 4,20 zł (wtedy 1,79 zł). Według zebranych przez nich danych podrożały wszystkie artykuły z koszyka Kaczyńskiego. Najmniej w górę poszły ceny cukru (o 4,38 proc.) i ziemniaków (o 10,94 proc.). Zdaniem działaczy młodzieżówki winę za wzrost cen ponosi rząd.
– Rządowa polityka jest prowadzona nie dla efektów, a dla głosów poparcia. Nie niesie ona za sobą żadnych realnych działań. Tarcza antyinflacyjna nie przyniosła spadku cen, Polski Ład nie przyniósł wzrostu dochodów Polaków, a program 500+ nie poprawił przyrostu naturalnego. Jedynym skutkiem tych programów jest ogromny dług publiczny i panująca drożyzna – podsumowuje Bednarczyk.