Jest kolejne pismo do prokuratury w sprawie powołania bez konkursu na stanowisko prezesa LPEC byłego szefa kopalni w Bogdance, Mirosława Tarasa.
Kilka dni temu o zbadanie tej sprawy wystąpił do prokuratury poseł Ruchu Palikota, Michał Kabaciński. Powiadomił on śledczych o tym, że prezydent mógł przekroczyć swoje uprawnienia i przyjąć korzyść majątkową.
Rzeczniczka prezydenta komentowała, że prawo nie wymaga od samorządów przeprowadzania konkursów na stanowiska prezesów spółek komunalnych. Ratusz podkreślał też, że również podwyżka wynagrodzenia prezesa LPEC była zgodna z prawem.
Dzisiaj swoje pismo w tej sprawie złożył przewodniczący Rady Miasta, Piotr Kowalczyk. Chce, by prokuratura zbadała, czy poseł składając doniesienie sam nie złamał prawa. Kowalczyk powołuje się tu na artykuł Kodeksu karnego mówiący, że karze do 2 lat więzienia podlega ten, kto składa zawiadomienie o przestępstwie wiedząc, że do przestępstwa nie doszło.
– Prezydent wielokrotnie uzasadniał tryb wyboru nowego prezesa w sposób nie budzący wątpliwości co do prawidłowości całego procesu – pisze Kowalczyk w piśmie do prokuratury. Dodaje, że poseł Kabaciński w zeszłym roku skończył studia prawnicze i powinien znać przepisy. Wytyka mu też, że nie korzysta z wysyłanych mu regularnie zaproszeń na sesje Rady Miasta, na których mógłby swobodnie pytać o to, co go nurtuje.
- Ja nie stwierdziłem faktu, że prezydent złamał prawo. Prosili mnie o interwencję mieszkańcy Lublina, którzy oczekują, że wyjaśnię tą sprawę. Zadałem pytanie prokuraturze czy doszło do nieprawidłowości i tylko prokurator może ocenić czy podejrzenia są bezpodstawne. Prezydent miał prawo zmienić zarządzenie. Mnie interesują okoliczności: zarządzenia jest zmienione, a po trzech dniach wybrany nowy prezes – stwierdza Kabaciński. I dodaje: - Nie rozumiem co ma pan Kowalczyk do mojego zawiadomienia? Czy chce się przypodobać prezydentowi żeby znaleźć się na proprezydenckiej liście wyborczej?