Tegoroczne Kozienalia nie odbędą się na stadionie Lublinianki. - To wymaga zbyt dużych nakładów - tłumaczy szef samorządu UMCS. I zdradza kolejną potencjalną lokalizację: - Marzy nam się miasteczko akademickie.
- Jak przychodziły Kozienalia, tu się po prostu nie dało żyć. Przez trzy noce z rzędu w naszych domach drżały szyby, a bębenki w uszach ledwo wytrzymywały - mówi pani Agnieszka z ul. Sowińskiego. - Po imprezach nasze osiedle wyglądało, jakby po nim przeszła trąba powietrzna - dodaje pani Irena, także mieszkanka ul. Sowińskiego.
W tym roku pojawiła się nowa propozycja: stadion Lublinianki przy ul. Leszczyńskiego. Na przełomie lutego i marca studenci oglądali ten obiekt razem z policjantami i strażakami. Właśnie podjęli decyzję.
- Wycofujemy się z tego pomysłu - mówi Marcin Kruk, szef samorządu studentów UMCS. - Potrzeba zbyt dużych nakładów finansowych i ludzkich, żeby ten obiekt odpowiednio przygotować, a w trakcie imprez zabezpieczyć. To jest nie do ogarnięcia.
Na dwa miesiące przez pierwszymi kozienaliowymi koncertami studenci mają więc dwa wyjścia: znowu zdecydować się na imprezy przed Wydziałem Artystycznym albo postarać się o powrót na miasteczko.
- Rozmawiałem już w tej sprawie z prezydentem Adamem Wasilewskim - zdradza Kruk. - Podstawowy warunek jest taki, ze musimy porozumieć się z mieszkańcami okolicznych bloków.
- Spróbujemy - zapowiada Kruk. - Dla naszego samorządu i kilkudziesięciu tysięcy lubelskich studentów to bardzo ważne. Mam nadzieję, że mieszkańcy Lublina to zrozumieją.
Rozmowy mają się rozpocząć w najbliższych dniach.