Proces pełnomocnika prezydenta Lublina ds. ochrony informacji niejawnych, oskarżonego o strzelanie do sąsiada, znowu wczoraj nie ruszył. Już po raz piąty. Tym razem do sądu nie przyszedł Tomasz Nowosad
• To może pani powiedziała mężowi o rozprawie? - zapytał sąd żonę oskarżonego.
- Nie powiedziałam - odparła kobieta, która jest świadkiem w sprawie.
Taka zabawa z sądem w kotka i myszkę trwa od listopada. Na pierwszą rozprawę nie przyszedł oskarżony, który na czas nie dostał wezwania. Zjawił się na drugi termin. Ale wtedy nie było jego obrońcy mecenasa Mirosława Kuchnickiego. Adwokat nie stawił się też na trzeciej rozprawie. Uznał, że za późno dostał wezwanie i poszedł na urlop. A Nowosad nie zgadzał się na proces bez obrońcy.
Po raz czwarty sprawa miała ruszyć w miniony poniedziałek. Jednak mecenas Kuchnicki znowu musiał być na innym procesie. Termin został więc odwołany. Przyszła tylko żona Nowosada. Przyniosła zwolnienie lekarskie męża. Wynikało z niego, że oskarżony ma leżeć. Sąd postanowił to sprawdzić. Wysłał do Nowosada biegłego. Lekarz nie zastał jednak urzędnika w domu. Z dokumentacji, którą sprawdził w przychodni zdrowia, wywnioskował, że Nowosad może uczestniczyć w procesie.
Wczoraj po procesie zadzwoniliśmy pod numer domowy Nowosada. - Jestem chory, proszę do mnie nie dzwonić - uciął rozmowę.
Akt oskarżenia przeciwko Nowosadowi wpłynął do sądu ponad rok temu. Sprawa dotyczy zdarzenia sprzed ponad dwóch lat. W październiku 2002 roku urzędnik miał spięcie ze swoim sąsiadem Dariuszem S. Pies Dariusza S. obszczekał na ulicy urzędnika. Prokuratura oskarżyła Nowosada o to, że w odwecie ostrzelał sąsiada z broni gazowej.
W Urzędzie Miasta Nowosad pełni ważną funkcję: dba o to, jak chroniona jest tajemnica państwowa. Dochodzenie, a potem skierowanie do sądu aktu oskarżenia, nic nie zmieniło. Prezydent zapowiadał, że z ewentualną decyzją w sprawie urzędnika wstrzyma się do prawomocnego wyroku.
Sąd będzie usiłował rozpocząć proces w połowie marca.