O władzę nad partią w naszym regionie zawalczą Janusz Palikot i Włodzimierz Karpiński. Za Karpińskim stanęli niemal wszyscy parlamentarzyści PO z regionu. Twierdzą, że Palikot powinien skupić się na tym, co już i tak pochłania go bez reszty, czyli na polityce krajowej.
Obaj konkurenci zabiegali o głosy działaczy, jeżdżąc po całym regionie. – Mam poparcie zdecydowanej większości delegatów. Tak wynika z deklaracji. Ostatecznie głosowanie będzie wolnym wyborem wolnych ludzi w wolnościowej partii – mówi Włodzimierz Karpiński.
Zwolennicy Palikota przekonują, że to obecny lider ma przewagę. – Żeby wynik był inny, musiałoby wyłamać się ok. 80 delegatów. To nierealne – stwierdza Piotr Sawicki, współpracownik posła i szef PO w powiecie lubelskim. Walka jest ostra. – Za Karpińskim stoi Grzegorz Schetyna – twierdzi Janusz Palikot.
– To nieprawda. – odpiera Karpiński. – Podczas publicznego spotkania pewien człowiek powiedział, że jest naciskany, żeby zagłosować przeciwko mnie – mówi Karpiński, ale szczegółów nie podaje.
Niedawno wśród lubelskich polityków gruchnęła pogłoska, że za poparcie Palikota marszałek województwa Krzysztof Grabczuk zapłaci stanowiskiem. – Bzdura, bzdura, bzdura. My robimy kampanię pozytywną, chcemy współpracy – stwierdza Karpiński. Dodaje, że nie ma ludzi Palikota i ludzi Karpińskiego.
Zapowiada, że gdy wygra, zarekomenduje konkurenta, by zasiadł we władzach krajowych partii. Palikot
również obiecał, że po wygranych wyborach Karpiński zostanie w zarządzie regionu PO.