Nadzwyczajna sesja sejmiku województwa z udziałem lubelskich parlamentarzystów odbyła się wyjątkowo w siedzibie kopalni Bogdanka. Radni i parlamentarzyści postanowili wypracować wspólne stanowisko w sprawie konsolidacji Bogdanki, sektora energetycznego, sprzeciwu wobec wyłączenia z produkcji cukrowni w Wożuczynie oraz przyszłości Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.
- To sprawy najwyższej wagi decydujące o przyszłości całego naszego regionu - zapowiedział marszałek Edward Wojtas.
Stanowiska w końcu przyjęto, ale już przy dyskusji na temat połączenia kopalni z grupą Enea i Elektrownią Kozienice sesja przerodziła się w polityczną awanturę rodem z przedwyborczych kampanii.
- Jedyna droga wywalczenia czegoś od państwa to w przypadku Bogdanki protest społeczny. Dlatego przekazuję komitetowi strajkowemu kilof ogrodniczy, jako symbol walki górników - obwieścił radny Krzysztof Kamiński wyjmując spod stołu kilof.
To do żywego poruszyło senatora PiS Jerzego Chróścikowskiego. - Łatwo wręczyć kilof i nawoływać do protestu! A to przecież poprzedni rząd odpowiada za konsolidację. A PiS czuje odpowiedzialność za państwo. Ten ciężar wziął w swoje ręce premier Kaczyński - grzmiał senator.
- Uderz kilofem w stół a PiS się odezwie - skwitował to radny SLD Mirosław Złomaniec. - Tu już zresztą za późno na rozmowy i nie ma do kogo mówić - dodał robiąc aluzję do nieobecności na sali posłów PiS. - Gdzie byli nasi posłowie Zyta Gilowska i Krzysztof Michałkiewicz, jak były podejmowane decyzje w Warszawie?! - wtórowała mu radna Agnieszka Kowal. - To oni zdradzili naszą kopalnię.
Ostatecznie radni sejmiku postanowili poprzeć Związki Zawodowe Bogdanki domagając się od Rządu RP zweryfikowania kierunku konsolidacji i uwzględnienia w tym procesie także interesów Lubelszczyzny.