Kobieta trafiła do szpitala z chorobą psychiczną i gorączką. – Na oddziale matka dostała rozległych odleżyn i zmarła, bo personel się nią nie zajmował – twierdzi rodzina. – Bzdury, nie zaniedbujemy chorych – odpierają zarzuty lekarze.
– Przeprowadziliśmy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające – ripostuje Marek Domański, zastępca dyrektora ds. zdrowotnych w szpitalu neuropsychiatrycznym w Lublinie. – Choć pacjentka zmarła z powodu zakażenia organizmu wskutek odleżyn, to personel nie dopuścił się żadnych zaniedbań.
68-letnia pani Barbara z Łopiennika koło Krasnegostawu od lat leczyła się na depresję. 20 maja trafiła do szpitala, bo gorączkowała. – Wcześniej była fizycznie zdrowa – mówi jej syn. – Po dwóch dniach pobytu w szpitalu przestała chodzić. A po blisko trzech miesiącach leczenia zmarła.
Mężczyzna twierdzi, że sami zmieniali jej pieluchomajtki. – Raz mama leżała cała w moczu. Sami musieliśmy sprzątać. Później nam się oberwało, że niedokładnie zmyliśmy podłogę.
– Do łazienki musieliśmy ją albo nosić, albo ciągnąć na krześle, bo nie było wózka do przewożenia chorych – dodaje pani Anna, synowa zmarłej. – Wtedy dostaliśmy burę od pielęgniarek, że rysujemy podłogę.
Po kilkunastu dniach leżenia kobieta dostała odleżyn. – Dopiero jak zrobiłem awanturę, na konsultację przyszedł chirurg – opowiada pan Wiktor. – Ale tylko obejrzał. Nie mogliśmy się doprosić również o materac przeciwodleżynowy. Okazało się, że jest w pralni i musimy czekać. Właśnie przez odleżyny doszło do zakażenia organizmu. Mama dostała sepsy. Nie było już ratunku.
– To niemożliwe, że personel nie dba o pacjentów. Jeśli syn naszej byłej pacjentki ma jakieś wątpliwości, niech złoży doniesienie do prokuratury – mówi dyr. Domański.
Dodaje, że w jego placówce nie dzieją się rzeczy, które w jakikolwiek sposób urągają godności chorych. Przyznaje, że zdarzają się pacjenci, którzy często nie chcą współpracować z lekarzami czy personelem. – Dodatkowo osoby chore psychicznie żyją krócej. Zgony to nasz chleb powszedni, staramy się je minimalizować. Nie jesteśmy też w stanie dokładnie badać każdej przyczyny śmierci naszych pacjentów.
Rodzina Kwietniewskich nie zamierza się poddawać. – Nie chodzi nam o odszkodowanie. Chcemy po prostu, aby w przyszłości pacjenci tego szpitala byli lepiej traktowani – mówią.
– Niestety, polskie prawo nie sprzyja poszkodowanym pacjentom i ich rodzinom – mówi Adam Sandauer, prezes stowarzyszenia Primus Non Nocere zajmującego się walką o prawa pacjentów. – Poszkodowanym ciężko jest udowodnić winę lekarzom czy szpitalowi na podstawie dokumentów, które od nich otrzymał. Niemniej warto walczyć o swoje prawa.
Błędy lekarskie
20–30 tys. błędów lekarskich – do tylu szacunkowo dochodzi rocznie w Polsce,
2–3 tys. skarg do różnego rodzaju instytucji zgłaszają pacjenci lub ich rodziny,
300–500 spraw znajduje finał w sądzie,
100–200 kończy się wyrokiem skazującym np. lekarza za błąd w sztuce.