Usłyszałam, żebym nie była zdziwiona rewizją, bo tu kradną lubelscy lekarze, adwokaci, dziennikarze – opowiada roztrzęsiona kobieta.
– Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył – żali się Alicja Dworakowska. – A przecież ja niczego nie zrobiłam. Czy dla nich każdy niepełnosprawny to złodziej?
Przypominamy: emerytka o kulach robiła zakupy w sklepie drogeryjnym Rossmann. Ponieważ ma problemy z poruszaniem się, spytała personel, czy może wkładać kosmetyki do reklamówki. Zgodzili się. Po zapłaceniu za zakupy starsza pani została posądzona o kradzież. Pracownicy zrewidowali ją na zapleczu sklepu. Nic nie znaleźli. Gdy pani Alicja była przy drzwiach, usłyszała: „Takie stare zawsze kradną”. Powiedział to ochroniarz sklepu. Opisaliśmy to w sobotnim Dzienniku.
Kontroler z centrali był jeden dzień. Po jego wyjeździe do redakcji zatelefonował rzecznik prasowy Rossmanna, Roman Lewandowski.
– Sprawdziliśmy wszystkie okoliczności tej sprawy – oświadczył. – Nie zauważyliśmy żadnych nieprawidłowości w zachowaniu naszego personelu, który postępował zgodnie z obowiązującą u nas procedurą.
Według niego, niepełnosprawna klientka zachowywała się dziwnie. Miała zakupy w reklamówce i plecaku. Nie zapłaciła za nie przy kasie perfumeryjnej – jak inni klienci. Zrobiła to dopiero przy samym wyjściu ze sklepu. Lewandowski upiera się, że pracownicy ochrony mieli obowiązek sprawdzić, czy klientka coś ukradła.
Rzecznik się myli. Pani Alicja zapłaciła za zakupy w kasie stoiska perfumeryjnego. Jest na to dowód – paragon.
Pracownicy Rossmanna tłumaczą, że nic złego się nie stało. Twierdzą, że ochroniarz nie obraził klientki, bo jest na to zbyt dobrze wychowany. Ich ustalenia opierają się na rozmowie z innymi pracownikami. Twierdzą, że było wielu świadków zdarzenia. I znowu są w błędzie.
– Podczas rewizji na zapleczu był tylko ochroniarz, kierowniczka sklepu i ja – mówi pani Alicja. – Kiedy okazało się, że zapłaciłam za wszystko, co wzięłam, obrazili mnie. Byli źli, bo niczego nie znaleźli.
Pracownicy Rossmanna tłumaczą, że niepełnosprawna klientka w ostatniej chwili wyłożyła zakupy na taśmę kasową. I że chyba nie miała takiego zamiaru.
– Usłyszałam, żebym się nie dziwiła, bo w tym sklepie, kradną lubelscy lekarze adwokaci, dziennikarze – opowiada roztrzęsiona kobieta. – Więc dlaczego ja miałabym być lepsza?
Pani Alicja postanowiła wyrównać rachunki.
– Już nigdy nie pójdę do tego sklepu! Moi znajomi też go będą omijać – zapowiada.
Rozmowa z Lidią Baran-Ćwirtą - miejskim rzecznikiem konsumentów
– Nie! Nie mają takich uprawnień. To my dobrowolnie możemy się takiej kontroli poddać.
• Czy powinniśmy wezwać policję?
– Nie. To nie my mamy udowadniać swoją niewinność. To firma ochroniarska powinna się zająć zawiadomieniem policjantów.
• Co zrobić, gdy zostaliśmy niesłusznie posądzeni o kradzież i źle potraktowani?
– Jeśli zachowanie ochrony narusza naszą godność, powinniśmy domagać się spisania protokołu. Wtedy możemy żądać przeprosin od firmy.