Dawni współpracownicy Antoniego W. potwierdzają zarzuty pod adresem byłego ordynatora - ustaliliśmy nieoficjalnie. Lekarz miał molestować seksualnie swoje podwładne. Nie usłyszał jeszcze zarzutów w tej sprawie, więc wciąż może kontaktować się z innymi medykami.
- Nie mamy oficjalnych sygnałów o tym, by Antoni W. pojawiał się na oddziale - mówi Katarzyna Czekaj, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin Południe. - Jeśli otrzymamy informację o tym, że były ordynator może wpływać na potencjalnych świadków w sprawie, będziemy reagować.
Jeśli Antoni W. usłyszy prokuratorskie zarzuty, to najprawdopodobniej nie będą one dotyczyły tylko molestowania. Lekarz powinien liczyć się również z oskarżeniem o uporczywe nękanie. Chodzi o telefony i SMS-y, które miał wysyłać do lekarek, jeszcze zanim afera z molestowaniem wyszła na jaw. Skandaliczny proceder miał trwać co najmniej od 2011 roku.