Kobieta chora na raka pozwała szpital przy Al. Kraśnickiej w Lublinie. Domaga się 300 tys. zł odszkodowania. Dzisiaj proces ruszył przed Sądem Okręgowym w Lublinie.
Takie leczenie trwało 4 lata. U kobiety pojawiły się biegunki. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby skierować ją na specjalistyczne badania. Lekarzy nie interesowało też to, że w rodzinie kobiety były już zachorowania na nowotwór.
W 2006 roku lekarz rodzinny skierował kobietę na badanie jelita grubego. Okazało się, że ma zaawansowany nowotwór jelita z przerzutami na wątrobę. Grazyna R. została zoperowana w warszawskim szpitalu. Teraz przechodzi chemioterapię.
Grażyna R. uważa, że lekarze z przychodni powinni ją wysłać na badania. Wówczas znacznie wcześniej doszłoby do wykrycia nowotworu. Miałaby wówczas większe szanse na jego wyleczenie.
- Chodzi mi też o przestrogę dla innych lekarzy, żeby lepiej troszczyli się o swoich pacjentów i nie popełniali takich błędów - stwierdziła kobieta pod salą sądową.
Prawnik szpitala wniósł o o oddalenie roszczeń. Sąd powoła biegłego, który spróbuje odpowiedzieć na pytanie kiedy u kobiety doszło do powstania nowotworu.