– Takie przynajmniej były uzgodnienia pomiędzy związkami a dyrekcją – mówi dr Mieczysław Orzeł, zastępca przewodniczącego ZZL ze szpitala przy al. Kraśnickiej. – Jako pierwsi mieli odejść emeryci bądź osoby spełniające warunki przejścia na emeryturę. Pod ochroną mieli być lekarze o długim stażu pracy i wysokich kwalifikacjach zawodowych, nie mający innego źródła utrzymania. Tymczasem na listach są pracownicy, którzy wedle tych kryteriów nie kwalifikują się do zwolnień.
Dodatkowe emocje budzi fakt, że grupa ordynatorów nie podała żadnych nazwisk. Żeby chronić lekarzy przed zwolnieniami zaproponowali, aby wszyscy przeszli na część etatu. Tak jest np. na kardiologii, ginekologii czy nefrologii.
– Lekarze z innych oddziałów czują się pokrzywdzeni – dodają związkowcy. – Szczególnie że do zwolnienia typowani byli właśnie przez tych, którzy sami powinni już odejść z pracy. Dlatego wystąpiliśmy do dyrekcji o przestrzeganie wcześniejszych ustaleń dotyczących zwolnień.
Na razie wypowiedzenia otrzymało kilku lekarzy, pełna lista licząca około 100 osób zawiera kilkanaście nazwisk lekarzy. Dyrektor szpitala Ryszard Sekrecki mówi, że listy są jeszcze weryfikowane, a dyrekcja stara się przestrzegać zawartych porozumień.
– Nigdy jednak nie będzie dobrej listy do zwolnień – podkreśla. – Wiem, że ten proces to tragedia dla ludzi, którzy muszą odejść z pracy, ale dla mnie osobiście to też są trudne decyzje. Nie brakuje też paradoksów. Na przykład wszyscy anestezjolodzy, a jest ich 23, są w zarządzie swojego związku. Praktycznie więc nie mogę żadnego z nich zwolnić...
Dyrektor nie ukrywa, że nie brak nacisków różnych stron, prób obrony pracowników przez osoby „ze świecznika”.
– Przekonuję wtedy, że przecież zostałem dyrektorem między innymi po to, by zrobić restrukturyzację zatrudnienia – dodaje. – A czasami ulegam w wypadkach, gdy przyjdzie sam zainteresowany i mówi, że jest w bardzo trudnej sytuacji.
Dlaczego jednak nie zwalania w pierwszej kolejności lekarzy emerytów?
– To nie takie proste – wyjaśnia. – Gdybym zrezygnował z wszystkich takich lekarzy, szpital nie wykonałby kontraktu. Tak jest np. na kardiologii. Jeśli zaś chodzi o ordynatorów, którzy osiągnęli już wiek emerytalny, to niektórzy z nich są w trakcie kadencji, inni odejdą z pracy jeszcze w tym roku. Niebawem będą konkursy na neurologii, nefrologii, alergologii, rehabilitacji i anestezjologii.