Sytuacja kobiet w Polsce po publikacji uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji jest dramatyczna. Rozmowa z dr n. med. Grzegorzem Pietrasem, ginekologiem i wiceprezesem Lubelskiej Izby Lekarskiej.
• Jak zmieniła się sytuacja kobiet po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który wykluczył możliwość przeprowadzenia legalnej aborcji w przypadku ciężkich i nieodwracalnych wad płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu?
– Sytuacja jest dramatyczna. Jeszcze przed publikacją tego wyroku pacjentki miały problem z terminacją ciąży w takich przypadkach, mimo że było to legalne. W praktyce wyglądało to tak, że nie wystarczyła decyzja jednego lekarza, który stwierdził wskazanie do takiego zabiegu. Musiało to potwierdzić dwóch kolejnych specjalistów, a zabieg wykonywał jeszcze inny lekarz. Oznaczało to więc zaangażowanie zespołu, co nie jest takie proste. Teraz jesteśmy w sytuacji kompletnego odcięcia od możliwości pomocy takim pacjentkom. W sytuacji, kiedy grożą nam sankcje prawne w postaci pozbawienia wolności, nikt nie zaryzykuje. Lekarz znalazł się w roli kata. Możemy, zgodnie z wiedzą medyczną, zdiagnozować wady płodu i poinformować o tym rodziców. Na tym koniec. Mimo ludzkiego dramatu, jaki się z tym wiąże, nic więcej nie możemy zrobić. Pacjentki są pozostawione same sobie, w tak ekstremalnej sytuacji. Niektóre będą w stanie znaleźć pomoc i wykonać np. zabieg za granicą. Wiele z nich sobie jednak nie poradzi, m.in. ze względów finansowych.
Pacjentki czują się porzucone, tracą zaufanie do państwa, które w przypadku tragedii jaką jest ciężka wada płodu, naraża je na fizyczną i psychiczną torturę. Lekarzy mamy wykształconych nie gorzej niż za granicą, ale dlaczego w tej sytuacji nasza medycyna ma różnić się od większości nowoczesnego świata?
• O jakich wadach płodu mówimy?
– Chodzi o przypadki, w których, nawet jeśli dziecko urodzi się, będzie miało ciężkie upośledzenie umysłowe, które wyklucza samodzielne funkcjonowanie, a także takie, które spowodują jego śmierć po urodzeniu, w męczarniach. Część przeżyje kilka godzin, część kilka miesięcy. Niektóre urodzą się martwe, jak w 90 proc. przypadków trisomii 13. Zdarza mi się też rozpoznawać agenezję nerek, kiedy płód nie produkuje moczu, nie rozwijają się też jego płuca. Po urodzeniu noworodek albo umrze z zatrucia toksynami, albo w ciągu kilku godzin po prostu udusi się. Matka ma tego świadomość przez całą ciążę. Taka ciąża rozwija się normalnie, matka czuje ruchy dziecka, zgłasza się na kontrole do lekarza, ale ma świadomość co się stanie. Dramatycznym przypadkiem jest też np. zespół bezsercowca. To ciąża bliźniacza, w której jedno z dzieci nie ma serca, nie ma też głowy. Żyje, bo jedno z bliźniąt pompuje krew za oba płody. Jedyną szansą na przeżycie tego zdrowego jest zabicie jego bliźniaka. Obciążenie psychiczne dla matek, rodziców, którzy dowiadują się o takich wadach jest niewyobrażalne. Potrzebują specjalistycznej opieki psychiatrycznej. Niestety w Polsce nadal zdrowie psychiczne i pomoc psychiatryczna nie jest traktowana tak poważnie, jak powinno być.
• Miał pan pacjentki, które skorzystały z aborcji za granicą?
– Oczywiście. Miałem też przypadki, kiedy dzwoniły do mnie kobiety, które nie były moimi pacjentkami, ale chciały umówić się na badanie, już po dokonaniu takiego zabiegu.
Większość pacjentek podejmuje decyzję o takim zabiegu, za granicą lub nielegalnie w kraju, bez pomocy lekarza. Pomocy rozumianej jako znalezienie kliniki czy lekarza, który taki zabieg może wykonać. To jest kolejna kontrowersja, bo część polskich lekarzy stoi na stanowisku, że nie można nawet podpowiedzieć takiego kontaktu czy takiej możliwości, bo to też może być traktowane jako pomoc w aborcji i naraża na konsekwencje prawne.
• Czy wyrok TK może także wpłynąć na diagnostykę prenatalną?
– Oczywiście, już wpłynął. Część lekarzy, nie tylko w mniejszych miastach, ale też w Warszawie czy Lublinie, unika wykonywania takiej diagnostyki lub nawet kierowania pacjentki na takie badania. Dochodzimy do absurdu. Rodzice mają prawo wiedzieć. Pamiętajmy, że są kobiety, które decydują się na donoszenie ciąży mimo świadomości o nieuniknionej śmierci dziecka. Chcą się z nim pożegnać. Badanie prenatalne jest tu kluczowe, bo daje szanse na przygotowanie się do tego, co ich czeka po urodzeniu. W przeciwnym razie pozbawiamy ich nawet tego.
Pozostaje jeszcze interpretacja zagrożenia dla życia i zdrowia matki, która nadal jest wskazaniem do legalnej aborcji. Jeśli jednak mamy np. ciążę pozamaciczną, która jest ogromnym zagrożeniem dla życia matki, to czy wykonać terminację w 8. czy 10. tygodniu, kiedy jest to w miarę bezpiecznie, czy czekać na faktyczne zagrożenie życia, czyli krwotok, kiedy może być już za późno.