60 tys. zł zadośćuczynienia, ok. 750 zł odszkodowania i comiesięczną rentę wyrównawczą w wysokości 132 zł ma otrzymać 28-letni mężczyzna spod Tomaszowa Lubelskiego, któremu lekarze z „miejskiego” szpitala w Zamościu podczas operacji pozostawili w ogranizmie gazik.
Tak postanowił w środę Sąd Okręgowy w Zamościu. Wyrok nie jest prawomocny.
Jak do tego doszło? W maju 2001 r. mężczyzna uszkodził sobie rękę. Udał się na operację do szpitala „miejskiego” w Zamościu. Po zabiegu była konieczna rehabilitacja. Nie dawała jednak rezultatów, a ból w obrębie stawu łokciowego nie ustępował. Mężczyzna znów trafił do szpitala, tym razem w Chełmie.
Podczas operacji stawu łokciowego lekarze natrafili na... gazik operacyjny w obrębie stawu łokciowego. Okazało się także, iż pacjent miał ropne zapalenie stawu. Pan Jacek zdecydował się pozwać przed sąd zamojski szpital, domagając się 200 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i comiesięcznej renty w wysokości 500 zł.
Szpital i jego ubezpieczyciel nie uznali powództwa. Sąd uznał, że sam przebieg i metody zabiegu operacyjnego w „miejskim” szpitalu w Zamościu odbyły się zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej, jednak zaniedbaniem ze strony lekarzy było właśnie pozostawienie gazika w obrębie pola operacyjnego. W związku z tym obecny stan zdrowia 28-latka tylko w połowie jest konsekwencją zaniedbania pracowników szpitala.