Śledczy z Lublina wciąż nie mogą przesłuchać Romana Giertycha. Znany adwokat nie zareagował na ponad 20 wezwań, bo ocenia je jako bezprawne. - To może skończyć się doprowadzeniem lub aresztem – ostrzega prokuratura.
Roman Giertych ma być przesłuchany w ramach śledztwa dotyczącego spółki Polnord. Prowadzi je Prokuratura Regionalna w Lublinie.
– Prokuratura zamierza przedstawić podejrzanemu dodatkowe zarzuty w sprawie dotyczącej przywłaszczenia ponad 72 mln. zł na szkodę spółki – informuje Karol Blajerski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie. Polnord.
Ostatnie przesłuchanie wyznaczono na miniony wtorek. Roman Giertych ponownie jednak nie pojawił się w Lublinie. Był to 21. termin wyznaczony przez śledczych.
– W razie ponownego niestawiennictwa podejrzanego, zajdzie potrzeba rozważenia skierowania wniosku o jego tymczasowe aresztowanie – zapowiada Karol Blajerski.
W taki sytuacji, gdyby adwokat ponownie nie stawił się w prokuraturze, byłby ścigany listem gończym. Śledczy przyznają, że mają problem z ustaleniem, gdzie przebywa Roman Giertych. Zarówno jego żona jak i współpracownicy zadeklarowali, że tego nie wiedzą.
100 wezwań
– Okoliczności wskazują zaś na to, że podejrzany ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości, wiedząc o kierowanych do niego wezwaniach i nowych zarzutach prokuratury – ocenia Karol Blajerski.
Prokuratura wysłała Romanowi Giertychowi ponad 100 wezwań na przesłuchanie. Korespondencję kierowano na wszystkie znane adresy prawnika. Przesyłki trafiły też kancelarii prawnika i do jego obrońców. Prokuratura informuje, że wysyłała nawet mms-y na numer adwokata. Wezwania próbowała doręczać polska i włoska policja, a także pracownik administracyjny prokuratury. Żona Romana Giertycha miała jednak odesłać karabinierów z kwitkiem. Pracownicy jego kancelarii również zapewniali, że nie wiedzą, gdzie jest ich szef. Raz prokuratorowi udało się dodzwonić do Romana Giertycha.
– Gdy zorientował się, czego może dotyczyć rozmowa, zakończył połączenie – dodaje Karol Blajerski.
“Nie jestem podejrzanym”
Śledczy chcą postawić Romanowi Giertychowi dodatkowe zarzuty. Przekonują, że zdobyli nowe dowody w sprawie Polnordu. Mają one potwierdzać, że adwokat popełnił przestępstwo.
Roman Giertych odniósł się do tych informacji w specjalnym oświadczeniu na Facebooku.
– Nie jestem podejrzanym w tej sprawie, gdyż nie postawiono mi zarzutów. W tej sytuacji wszelkie wzywania mnie na przesłuchanie celem „uzupełnienia i zmiany zarzutów” mają charakter bezprawny, gdyż uzupełniać lub zmieniać można jedynie zarzuty osobie już podejrzanej – napisał Giertych.
Jak ocenił, śledztwo nie jest prowadzone na podstawie przepisów kodeksu postępowania karnego, lecz na zasadzie „widzi mi się” Prokuratora Krajowego.
– W tej sytuacji jestem zmuszony odmówić udziału w jakimkolwiek bezprawiu – nie będę dobrowolnie uczestniczył w żadnych czynnościach procesowych – oświadczył Roman Giertych. – Nigdy w moim życiu nie odmawiałem żadnego stawiennictwa przed żadnym organem władzy państwowej. Jednakże gdy prokuratura jawnie narusza porządek prawny i nie akceptując orzeczeń sądowych stawia się poza prawem, jestem do tego zmuszony – dodał.
Roman Giertych przypomniał, że sprawa Polnordu „została już oceniona przez 30 składów sędziowskich, które wydały 30 orzeczeń kwestionujących twierdzenia prokuratury”. Sądy nie uwzględniły wniosków o aresztowanie innych osób zamieszanych w sprawę.
Roman Giertych wskazuje, że działania prokuratury mogą być reakcją na złożenie przez niego wniosku do Międzynarodowego Trybunału Karnego, przeciwko kierownictwu resortu sprawiedliwości.