d W Lublinie wyrzucony z pracy, żeby dostać się przed oblicze sądu, musi czekać rok, rencista nie wyprocesuje wyższego świadczenia przed upływem półtora roku. Tygodnik „Wprost” umieścił Sąd Okręgowy w Lublinie w swym rankingu na ostatnim miejscu w kraju.
– Sprawę do sądu skierowałem przed rokiem i ośmioma miesiącami – mówi Zenon Wojciechowski, kierowca z Chełma, który przyszedł wczoraj na pierwszą rozprawę wyznaczoną w wydziale ubezpieczeń społecznych. – Pogorszył się mi stan zdrowia i jeśli uznaliby mi inną grupę inwalidzką to miałbym wyższą rentę.
Na rozpoznanie takiej sprawy w SO w Lublinie czeka się 18 miesięcy, najdłużej ze wszystkich wydziałów. Wydział karny, w którym sądzone są najcięższe przestępstwa, sprawy czekają ponad 10 miesięcy i jest to jeden z najgorszych wyników w kraju w tej kategorii. Nawet pół roku trzeba czekać aż sąd zajmie się sprawą rozwodową. Średnio na rozpoznanie sprawy czeka się osiem miesięcy. Ale są też wydziały I i II cywilny, które względnie dobrze radzą sobie z wpływem spraw i pierwsze terminy wyznaczają już po kilku tygodniach od ich wpłynięcia do sądu.
Jakie są przyczyny powolnej pracy sądów? – Powodów jest kilka. Jednemu z wydziałów przekazano do rozpatrywania odwołania od orzeczeń w sprawach wykroczeń. Sędziowie z Sądu Okręgowego są delegowani do Sądu Apelacyjnego, inni są na długotrwałych zwolnieniach – usprawiedliwia sądy Teresa Czekaj, prezes Sądu Okręgowego w Lublinie.
Zaległości likwiduje wydział ubezpieczeń społecznych. Powód to radykalnie zmniejszenie liczby spraw. – W ubiegłym roku było ich 6,5 tys. a w latach poprzednich po 11–13 tys. – wylicza Lucyna Krawczyk-Nazar, przewodnicząca wydziału.
Po zmianie przepisów cześć spraw ubezpieczeniowych trafia do wydziału pracy Sądu Rejonowego w Lublinie, który przoduje teraz w zaległościach. Na rozpatrzenie sprawy czeka się w nim niemal rok. Źle jest również w wydziale grodzkim, który rozpatruje wykroczenia i drobne przestępstwa. Na wejście sprawy na wokandę trzeba czekać nawet rok. Wojciech Turżański, prezes Sądu Rejonowego w Lublinie, nie planuje pracy sądu na dwie zmiany, jak np. w Krakowie. – Praca po południu ma uzasadnienie, jeśli jest dużo sędziów i mało sal. My nie mamy kłopotów z salami.
Prezes Turżański zapowiada, że do najbardziej oblężonych wydziałów trafią wkrótce nowi sędziowie. Od połowy maja sąd zostanie wzmocniony pięcioma etatami, a niedługo potem kolejnymi sześcioma.
– Oczekiwanie na rozpoznanie sprawy ulegnie skróceniu, ale to będzie powolna poprawa sytuacji – przyznaje prezes Turżański.